Archiwum Polityki

Siwiec wraca do partii

Krąży dowcip, że Piłsudski miał ulubioną Kasztankę, a Kwaśniewski Siwca. Kasztankę marszałek kazał wypchać, a nasz prezydent wypchnął wiernego Siwca do Strasburga. Aleksander Kwaśniewski odwołał Marka Siwca ze stanowiska ministra i szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego w Kancelarii Prezydenta RP. Siwiec, o którym wcześniej mówiono jako o kandydacie na fotel ambasadora RP w Waszyngtonie, wybrał stabilny przez najbliższe 5 lat fotel eurodeputowanego, z którego nie grozi mu odwołanie po kolejnych wyborach parlamentarnych.

Mandat zdobył na ucałowanej niegdyś przez siebie wielkopolskiej ziemi, której mieszkańcy wcześniej już dwukrotnie powierzali mu mandat do Sejmu. Marek Siwiec odwdzięczył się swoim lewicowym wyborcom, wstępując (po przywróceniu zawieszonego na czas pełnienia funkcji ministra członkostwa) do organizacji partyjnej SLD w Jarocinie. Został też koordynatorem 8-osobowej grupy polskich eurodeputowanych z trzech lewicowych partii: SLD, SdPl i UP.

– Mogę uważać się za Matuzalema – mówił podczas oficjalnego pożegnania w Pałacu Prezydenckim – mało komu w polskiej polityce za jednym biurkiem udało się spędzić osiem lat. Pochwał pod adresem najbliższego współpracownika nie szczędził prezydent. A kto go zastąpi? – Prezydent nadal się zastanawia – tyle wiadomo. Może Dariusz Szymczycha, a może gen. Dukaczewski (dziś szef WSI, a wcześniej zastępca Siwca w BBN).

Polityka 27.2004 (2459) z dnia 03.07.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 15
Reklama