Archiwum Polityki

Korzeniowski doszedł do fabuły

++

W TVP 1 rozpoczął się cykl „Opowieści olimpijskie”. Składa się on z dziesięciominutowych impresji na temat wydarzeń z życia sławnych sportowców, a nakręcili je znani reżyserzy z krajów ich pochodzenia, m.in. Grecji, Słowenii, Chorwacji, Rumunii. Pomysłodawcą serii był Walijczyk Inyr Willimas, a patronuje jej Eurowizja. Hasło cyklu brzmi: „Najważniejszy w życiu jest nie sukces, a walka”. W czeskim filmie „Homo Pollert” oglądamy kajakarza Lukasa Pollerta, który odgrywa w nim sam siebie (w większości filmów rolę sportowców odtwarzają aktorzy), czyli człowieka niepokornego, który ma dość wyczynu. Pollert decyduje się sprzedać na aukcji swój olimpijski medal, więc pod całą imprezę podłącza się sprytny polityk. Sportowiec usiłuje się wyrwać z zastawionej przez niego sieci, ale w końcu i tak staje się narzędziem w jego rękach. Inna gorzka opowieść to historia irlandzkiego biegacza, którego wioska zebrała fundusze, aby wysłać go na zawody olimpijskie. Sportowiec, mimo że nie czuje się dobrze, jedzie na zawody, aby nie zawieść swojej wspólnoty i umiera z wycieńczenia.

W nieco innym klimacie utrzymany jest polski film Macieja Dejczera „Walker”. Jego bohaterem jest dorastający Robert Korzeniowski, który nie radzi sobie z rzeczywistością stanu wojennego i dręczącymi go kolegami. Wpatruje się w plakaty z Bruce’em Lee, bo sam chciałby pokazać światu, co potrafi. W końcu odkrywa w sobie talent, którym może zaimponować innym. Przypowieść byłaby jednak znacznie ciekawsza, gdyby reżyser uniknął w niej niby-bajkowego banału: słodkiej blondynki, puszczania mydlanych baniek, baletu cieni na dachu.

Polityka 27.2004 (2459) z dnia 03.07.2004; Kultura; s. 55
Reklama