Znalezienie po zachodniej stronie Nilu w okolicach Luksoru świątyni jednego z najważniejszych faraonów Nowego Państwa było niezwykłym wydarzeniem. Prof. Kazimierz Michałowski z grupą polskich specjalistów zaczął prace badawcze w Deir el-Bahari w 1961 r. Dzięki wykopaliskom z przełomu XIX i XX w. znano już trzy tarasy zbudowanej z wapienia świątyni królowej Hatszepsut. Polscy archeolodzy i architekci zabrali się więc za oczyszczanie nieprzebadanego jeszcze terenu na południe od świątyni.
– Wkrótce w gruzowisku zaczęły się pojawiać kawałki dekorowanego reliefem piaskowca, które nijak nie pasowały do świątyni Hatszepsut – wspomina prof. Jadwiga Lipińska, od początku obecna w Deir el-Bahari. – Szybko okazało się, że są to pozostałości nieznanej budowli. Pod zwałami skalnych odłamków wymieszanych z fragmentami polichromowanych bloków natrafiliśmy na fragmenty kolumn i ścian z nazwą świątyni i imionami Totmesa III.
Syn jednej z pobocznych małżonek Totmesa II
wstąpił na tron po przedwczesnej śmierci ojca. Ponieważ miał zaledwie kilka lat, rządy w kraju wzięła w swoje ręce jego osiemnastoletnia macocha – królowa Hatszepsut, która po siedmiu latach władania jako regentka koronowała się na króla. Przez 15 lat wpisywała swoje imię w królewskie kartusze, przedstawiała się jako mężczyzna z doczepioną brodą i odsuwała od władzy młodocianego Totmesa III.
Długo badacze Egiptu uważali, że okres rządów Hatszepsut był dla ambitnego Totmesa solą w oku. Pisano o jego nienawiści do żądnej władzy macochy, a nawet o tym, że sfrustrowany władca mógł przyczynić się do jej nagłego zniknięcia z areny politycznej.