Archeologowie są coraz bardziej przekonani, że kości znalezione sto lat temu w bogato rzeźbionej długiej łodzi wikingów, ukrytej w kurhanie Oseberg w okolicach Oslo, mogą być rzeczywiście doczesnymi szczątkami norweskiej królowej Aasy, babki Haralda Pięknowłosego, któremu w XI w. udało się zjednoczyć plemiona wikingów w organizację państwową dającą początek dzisiejszej Norwegii. To tak, jak gdyby na brzegach Gopła odkryto niedojedzone przez myszy szczątki Popiela.
Rozkopanie kurhanu Oseberg w 1904 r. było jedną z największych sensacji archeologicznych XX w., porównywalną z odkryciem grobu faraona Tutenchamona w egipskiej Dolinie Królów. Zwłoki dwóch kobiet spoczywały w zamkniętej komorze umieszczonej w środku wspaniałej długiej łodzi, symbolu cywilizacji wikingów. Łodzie takie były środkiem transportu i orężem, który pozwolił im terroryzować chrześcijańską Europę, lecz także odkrywać nowe lądy, z Ameryką włącznie, prowadzić handel i nawiązywać polityczne kontakty. Były więc środkiem łączności, który Hillary Clinton (otwierając w USA wielką wystawę „Wikingowie”) nazwała Internetem pierwszego tysiąclecia, a archeolog niemiecki Claus von Carnap-Bornheim promem kosmicznym wczesnego średniowiecza.
Odrestaurowana łódź z Oseberg, podobnie jak dwie inne łodzie wydobyte na przełomie XIX i XX w. z kurhanów cmentarnych, znajduje się dzisiaj w Muzeum Okrętów Wikingów w Oslo i należy do najwspanialszych okazów na świecie, na jakie trafiono podczas prac wykopaliskowych. Kobiece szczątki umieszczono natomiast ponownie w kurhanie i na dobrą sprawę zapomniano o nich, dopóki nie okazało się, że współczesne badania genetyczne mogą potwierdzić lub odrzucić teorię, że należały one, jak głosi wieść gminna, do prehistorycznej królowej i kogoś z jej dworu.