Archiwum Polityki

Tolerancja po polsku

Rzecznik praw obywatelskich poskarżył się prokuratorowi krajowemu na postępowanie w sprawach o propagandę antysemicką, uprawianą wcale nierzadko na łamach czasopism i książek. Otrzymał uspokajającą informację, że takich postępowań było na przestrzeni dwóch ostatnich lat zaledwie jedenaście. Dowodzi to, zdaniem prokuratury, marginalności antysemityzmu w polskich publikacjach „i na pewno nie można przypisać mu tendencji nasilającej się”. Czyżby? „Jedwabne geszefty”, „Polska zdradzona”, „Antypolonizm Żydów polskich”, „Dlaczego występuję przeciwko Żydom?” – oto tytuły publikacji wymieniane w jednym tylko dokumencie pochodzącym z prokuratury. To, że oskarżyciel publiczny rzadko ściga te wystąpienia, nie świadczy wcale o ich rzadkości.

Zaledwie przed rokiem Komitet Helsiński Praw Człowieka w raporcie dla ONZ zwrócił uwagę, że wśród polskich publikacji znieważających inne narody najwięcej jest wystąpień antysemickich i że państwo nie tylko nie reaguje na nie, ale kolportuje za pośrednictwem Ruchu. Pogląd prokuratury jest więc na szczęście odosobniony, ale społecznie niebezpieczny, a moralnie bałamutny. A może prokurator chciał się wykazać wyjątkową tolerancją?

S. Pod.

Polityka 26.2004 (2458) z dnia 26.06.2004; Fusy plusy i minusy; s. 100
Reklama