Archiwum Polityki

Wiara w fachowca

Autorzy „Apelu zatroskanych” chcieli dobrze, ale wyszło jak zwykle

Kilkanaście osobistości ogłosiło na pierwszej stronie „Rzeczpospolitej” „Apel zatroskanych o losy Ojczyzny”. Fakt, że grupa wybitnych obywateli chce się zbiorowo „zatroskać” o losy Ojczyzny jest budujący i może być źródłem nadziei. W tym przypadku źródłem dodatkowej nadziei jest zaangażowanie znanych i szanowanych sygnatariuszy. Niestety, więcej dobrego trudno o Apelu powiedzieć. Jego treść – a głównie wezwanie do powołania rządu fachowców i przyjęcia jednomandatowych okręgów wyborczych do Sejmu – to głównie wyraz szlachetnej bezradności wobec dramatycznego zapętlenia polskiej polityki, przykład złudnej wiary w istnienie jakichś cudownych eliksirów i zarazem niewiary w sens polityki, więc także demokracji. Piszę to tym tym niechętniej, że wśród sygnatariuszy są ludzie, których głęboko szanuję.

Polska oczywiście potrzebuje jakiegoś rządu przejściowego, który przed wyborami ureguluje kilka poważnych problemów. Ale co znaczy myśl, by był to rząd fachowców (w odróżnieniu od dotychczasowych rządów polityków)?

Znaczyłoby to, iż przedstawiciele polskiej intelektualnej elity wyobrażają sobie, że istotne alternatywy znikły, że istnieje jakaś niepodważalna wiedza o tym, co złe i co dobre – aksjologicznie, społecznie, politycznie i ekonomicznie. Jeżeli nawet fundamentalny moralny i cywilizacyjny dylemat dostępu do opieki medycznej i jej finansowania oraz system podatkowy i wydatki państwa sygnatariusze uważają za sprawy dla fachowców, to czemu ich zdaniem ma służyć polityka?

Sprawa dostępu do pomocy medycznej jest tu przykładem najbardziej wyrazistym. Fachowiec ekonomista z pewnością zaleci ograniczenie wydatków na leczenie bezproduktywnych staruszków i najciężej chorych. Lekarz z kolei będzie gotów na ich leczenie wydać cały dochód narodowy.

Polityka 23.2004 (2455) z dnia 05.06.2004; Komentarze; s. 17
Reklama