Archiwum Polityki

Piłka według Kiepskich

To co się dzieje w klubie piłkarskim Widzew Łódź, przypomina sitcom kręcony od lat z uporem godnym lepszej sprawy. Są w nim wyraziści bohaterowie, znikająca kasa, zabawne dialogi, a na pierwszym planie wielka miłość do klubu, który pogrąża się, chociaż wszyscy pragną go uratować.

W najnowszym, nadawanym właśnie odcinku zamęczony wzniosłymi uczuciami Widzew jest jak zwykle umierający i spada z I ligi bez grosza przy duszy. Przy łóżku wszyscy kochający, jak zwykle gotowi do ratowania. Scena naprawdę wzruszająca, z tym że wiele wskazuje na to, że odcinek nie zostanie dokończony, bo zabrakło pieniędzy na dalszą produkcję.

Co tak śmierdzi

Przed budynkiem, w którym obraduje zarząd RTS Widzew, czuć rewolucyjne wrzenie. Oto do generalnej zmiany obsady widowiska szykują się kibice, mający powyżej uszu tandetnego aktorstwa i kiczowatego scenariusza. Drepczą nerwowo wokół srebrnego Mercedesa S 600 (własność Andrzeja Pawelca – główna rola męska) z wypełnionymi deklaracjami członkowskimi w dłoniach. Za chwilę przekażą je działaczom i spróbują zostać członkami Robotniczego Towarzystwa Sportowego Widzew po to, żeby przejąć w nim władzę. Niestety podejrzewają, że zarząd ich zablokuje. – W rezerwie mamy opcję siłową. Jak będzie trzeba, rozwalimy tu każdą imprezę. Albo przykujemy się do barierek i urządzimy strajk głodowy – mówi kibic o ksywce Lewar.

Problem w tym, że przejęcie władzy w Towarzystwie niczego nie zmieni, bo zgodnie ze scenariuszem sprawami klubu piłkarskiego kieruje prywatna Spółka Piłki Nożnej Widzew, której RTS użycza nazwy i stadionu. Dopóki spółka istnieje, trzyma w ręku atuty. – Chyba że nowy, wybrany przy naszym udziale zarząd Towarzystwa odebrałby jej nazwę i stadion, za który spółka i tak od lat nie płaci – spekuluje Lewar.

Dla kibiców spółka to wrzód na anemicznym i niedożywionym ciele RTS, więc najlepiej, gdyby upadła. Szansa jest duża, jej długi wynoszą 30 mln zł, od miesięcy nie płaci się piłkarzom, trenerom, pracownikom. Zdesperowany masażysta podjął niedawno strajk okupacyjny, domagając się zaległych pieniędzy, w klubowych pomieszczeniach wierzyciele co chwila wyłączają wodę, prąd, telefony, a stadionowe przenośne toalety nie były opróżniane od czasu gry Widzewa w Lidze Mistrzów w 1997 r.

Polityka 23.2004 (2455) z dnia 05.06.2004; Społeczeństwo; s. 95
Reklama