Archiwum Polityki

Buraku, z dala od ziemniaków

Niedawno obiegły prasę wstrząsające informacje o stanie naszej polskiej włoszczyzny. NIK doniosła, że w marchewkach oprócz witamin zagnieździły się metale ciężkie. W pomidorach, kalafiorach, truskawkach też źle się dzieje. Pełno w nich azotanów, kadmu, miedzi, ołowiu i wiele innych nadliczbowych składników. I chociaż wzięły się we włoszczyźnie z rolniczej troski o zdrowie nasze i roślin, niestety tak wzbogacone nawozami są średnio jadalne. Ale to mały problem. Konsumenci z łatwością zrezygnują z tej części menu, bo od dawna wiadomo, że ta cała zielenina i tak nie jest jadalna. Rolnicy też nie muszą załamywać rąk w trosce o rynki zbytu. Wobec braku większych złóż rzadkich minerałów możemy je na przemysłową skalę pozyskiwać z marchewki i kapusty. Gorsza sprawa z ziemniakami. Oto „Fakt” doniósł niedawno o wzrastającej zawartości adrenaliny w tym naszym narodowym warzywie. Ale i z tego ambarasu można wyciągnąć praktyczne wnioski. W miniony piątek doszło do kolejnej pyskówki w Sejmie. Rokita wyzwał Leppera od przestępców, Lepper Rokicie (a także jego żonie) zarzucił aferalne kontakty z Wieczerzakiem. Gwałtowna wymiana zdań między parlamentarzystami jest kolejnym dowodem na to, że nasi posłowie – by nie stać się do końca burakami – powinni wyeliminować z diety ziemniaki. ARP

Polityka 23.2004 (2455) z dnia 05.06.2004; Fusy plusy i minusy; s. 103
Reklama