Archiwum Polityki

6. Gotlandia dla odkrywców

Rozległe piaszczyste plaże i woda przezroczysta. Do tego zielone lasy, kolorowe łąki, niezwykłe zabytki – najwyższy czas, by Polacy odkryli dla siebie szwedzką Gotlandię. Choć latem pojawiają się tam tysiące Szwedów, tłumów nie ma. Przybywający tu w celach rozrywkowych trzymają się Visby (stolica wyspy) i najbliższej okolicy, gdzie występują nieliczne sklepy monopolowe. Nieco dalej od stolicy jest już idyllicznie.

Na wschodnim wybrzeżu kuszą wspaniałe plaże pilnowane przez raukarny – ostańce o fantastycznych kształtach. Wyrzeźbione z sylurskich wapieni przez wiatr i fale wyglądają dzisiaj jak strażnicy brzegu. Jedne przypominają ludzkie postaci, inne ruiny zamczysk. Najsłynniejszą z tych naturalnych rzeźb w postaci demonicznego trola można podziwiać na południowym cyplu wyspy.

Zwiedzając Gotlandię warto zapuścić się aż na F?rö, wysepkę (gdzie mieszka słynny reżyser filmowy Ingmar Bergman) oddzieloną wąskim przesmykiem.

Nim się tam przeprawimy promem, warto zatrzymać się w Bunge i zwiedzić jeden z największych skansenów w Szwecji. Jest w nim ponad 50 budynków przeniesionych z całej wyspy.

Można też obejrzeć, a kto da radę – poczytać, historyczne opowieści utrwalone na kamieniach runicznych o czasach, gdy panował tu legendarny Tjervar. I o tym, jak wikingowie – z Gotlandii właśnie – uczynili bazę wypadową na południowe wybrzeża Bałtyku i dalej aż do Bizancjum. Jedni wyjeżdżali dla zysku, inni za chlebem. Kamienne historie opisują i to, jak w latach nieurodzaju losowano tych, którzy musieli opuścić wyspę, by jedzenia starczyło dla pozostałych.

To właśnie na Gotlandii znaleziono

najstarsze znane kamienie runiczne, powstałe w III w. n.e. Takie kamienne książki to rzadkość nawet w Szwecji. Większą ich kolekcję, opowiadającą historię wikingów, można obejrzeć w Gotland Fornsal – niezwykle ciekawym i nietypowym muzeum w Visby.

Warto też odwiedzić jaskinie,

w których przemieszkiwali pierwsi Gotlandczycy, i groby w kształcie kamiennych łodzi, w których wyprawiano wikingów na tamten świat.

Polityka 25.2004 (2457) z dnia 19.06.2004; Poradnik; s. 85
Reklama