Archiwum Polityki

Kawałek Europy

Było tak: pan premier zwołał posiedzenie Rady Ministrów. Wszedł na salę, przerywając szmer towarzyski, obszedł stół, każdemu z ministrów podał rękę, z nadzieją patrząc w oczy. Ale oni spuszczali wzrok patrząc na dywan, pod który sporo zamiatano za poprzedniego premiera.
– Sytuacja jest poważna – zaczął pan profesor. – Nastroje wiadomo jakie: przedwyborcze.
Chwilę pomilczał, potem wyrwał do odpowiedzi ministra spraw wewnętrznych i administracji.
– Nic – jęknął szef resortu.
– Niestety, nic – powtórzył za nim zwierzchnik Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
– Ani słychu, ani widu – rozłożył ręce minister finansów.
– Kompletnie nic – wybąkał jego kolega, ten od skarbu.
– U mnie także nic – wyszeptał minister przekształceń.
– Identycznie wygląda to u mnie – odpowiadający za środowisko sięgnął po ekologiczną mineralną bez bąbelków.
– Panowie – premier-profesor zabębnił palcami po blacie stołu. – Chcecie powiedzieć, że dzisiaj nie zdarzyła się ani jedna afera korupcyjna, dziennikarze śledczy nie wykryli ani jednego przekrętu?
Ministrowie jeszcze niżej spuścili głowy.
– Ależ panowie – premier wkładał do teczki leżące przed nim papiery. – Po tym ciosie już się nie podniesiemy. Ani jednej afery, mój Boże, kto uwierzy, że my jeszcze rządzimy?

To oczywiście bajeczka, opowiastka wysnuta z wyobraźni jak nitka z motka. Dydaktyczny cel bajeczki: uświadomienie państwu, jak trudno jest kierować państwem, w którym nawet o wyborze do europarlamentu przesądzają użyte podczas kampanii rekwizyty: eksponowanie twarzy występującej w dwóch pieśniach – w jednej w twarz nie będzie pluł Niemiec, w drugiej – nie damy się w nią bić, bo spuchnie.

Polityka 25.2004 (2457) z dnia 19.06.2004; Groński; s. 101
Reklama