Archiwum Polityki

Krakowiak po śląsku

Banda Janusza T. ps. Krakowiak działała przez wiele lat. Uważano ją za najbardziej krwiożerczy gang w kraju. Zabójstwa, napady z bronią w ręku, wymuszenia. Dlaczego tak długo mogli bez przeszkód terroryzować najpierw Kraków, potem Śląsk? I kto odpowie za to, że aresztowanego w 1997 r. Krakowiaka wypuszczono, a ten natychmiast znów zaczął mordować?

Proces gangu Janusza T. ps. Krakowiak zaczął się w 2001 r. w Katowicach, bo tam grupa miała swój matecznik. Na razie zapadły wyroki (od 1,5 do 4 lat więzienia) skazujące za drobniejsze czyny pięciu członków grupy. Trzon bandy – 34 ludzi – oskarżony o osiem zabójstw (a podejrzany o kilkanaście innych), napady, wymuszenia i kradzieże, wciąż zmaga się z Temidą. Końca sprawy nie widać, tym bardziej że pojawiła się realna groźba, iż rozprawę trzeba będzie zaczynać od nowa. Zachorowała ławniczka, a jej zastępcy (w tego rodzaju procesach typuje się tzw. ławników zapasowych) w międzyczasie zrezygnowali z udziału w sprawie.

Do tej pory odbyło się już 70 posiedzeń sądu, przesłuchano ponad setkę świadków. Kilka razy proces przerywano. Po raz pierwszy na samym początku, kiedy Krakowiak zaczął na sali sądowej śpiewać przebój Ireny Jarockiej „Kawiarenki”. I zaraz wybuchł płaczem, aby po chwili wyzywać Wysoki Sąd najgorszymi słowami. Skierowano go na badania psychiatryczne i chyba tylko o to Krakowiakowi chodziło – grał wariata. Ale psychiatrzy nie dopatrzyli się choroby, proces wznowiono, a Krakowiak zachowywał się już całkiem normalnie.

Długa lista zbrodni

Akt oskarżenia rozpisano na kilkuset stronach. Prokurator stworzył dzieło dla ludzi o mocnych nerwach. Następujące po sobie opisy zbrodni, gdzie z detalami podano okoliczności kolejnych zabójstw dokonywanych przez bandę, to dramatyczna lektura. Większość czynów popełniono na tle rabunkowym. Pierwsze w 1991 r. w Stalowej Woli – ofiara to właściciel kantoru. Kolejne w lutym 1994 r. w Sosnowcu – zastrzelono małżeństwo, właścicieli kantoru. W listopadzie 1996 r. w Krakowie – zakłuty dwudziestoma uderzeniami noża trener kick boxingu. W styczniu 1997 r. w Szczecinie – zabito Wiktora Fiszmana, gangstera białoruskiego; było to morderstwo na zlecenie.

Polityka 25.2004 (2457) z dnia 19.06.2004; s. 104
Reklama