Otwarcie na obcy kapitał wymusza nadchodząca integracja z Unią Europejską, a my, powoli lecz sukcesywnie, nabieramy zaufania do jego obecności w polskiej gospodarce.
Połowa respondentów CBOS (51 proc.) jest przekonana, że jego obecność jest korzystna. Ponad jedna czwarta (28 proc.) wyraża przeciwną opinię na ten temat. Co piąty Polak (21 proc.) nie ma zdania.
W porównaniu z 2000 r. wyraźnie wzrósł odsetek badanych dostrzegających w inwestycjach pochodzenia zagranicznego przede wszystkim korzyści (wtedy pozytywnie myślało o nich tylko 40 proc. respondentów). 36 proc. Polaków uważa nawet, że kapitału zagranicznego jest u nas za mało, ale kolejna jedna trzecia nie ma na ten temat wyrobionej opinii.
Akceptacja dla inwestycji zagranicznych nie jest oczywiście bezwarunkowa.
Inwestorów chcielibyśmy widzieć raczej w strojach bezinteresownych świętych Mikołajów.
Uważamy, że, owszem, ich pieniądze bardzo się przydadzą, niemniej nie powinni oni decydować o losach finansowanego przez siebie przedsiębiorstwa.
Inwestorów zagranicznych dopuścilibyśmy najchętniej do zakładów produkujących dobra konsumpcyjne: sprzęt elektroniczny, odzież, buty, a także do browarów i fabryk samochodów. Około jednej czwartej akceptujących obcy kapitał dopuściłoby do własności tego rodzaju zakładów bez żadnych ograniczeń.
Nieco bardziej sceptycznie traktowany jest udział inwestorów w przemyśle wydobywczym, w hutach, elektrowniach, a także w sektorze bankowym. Tutaj odsetek osób postulujących całkowite wykluczenie obcych jest większy niż odsetek przyzwalających na ich udział bez ograniczeń (np. w elektrowniach: 33 proc. i 12 proc.). W każdym przypadku najczęstsze są opinie, że inwestorzy zagraniczni powinni mieć jednak możliwość zakupu udziałów mniejszościowych.