Archiwum Polityki

System i układy

Minister nauki przedstawił raport o informatyzacji służb państwowych. Porażający.

Kilkanaście miliardów złotych – taką sumę wydało państwo na informatyzację od początku lat 90. Żaden z wprowadzanych systemów, począwszy od Poltaxu (miał skomputeryzować aparat skarbowy), przez ZUS, PESEL, dowody osobiste, aż do IACS (bez którego rolnicy nie dostaną dopłat bezpośrednich), nie ruszył w terminie, a każdy kosztował o wiele więcej niż powinien. Dlaczego? O odpowiedź na to pytanie Jerzy Hausner poprosił swojego kolegę Michała Kleibera, ministra nauki i informatyzacji. Tak powstał raport, który właśnie został przekazany wicepremierowi. Wiedza, którą przy okazji zdobyto, jest porażająca.

Lista grzechów, będących przyczyną marnotrawienia naszych pieniędzy, ciągnie się bez końca. Bez żadnego wysiłku można było na przykład w ciągu ostatnich czterech lat zaoszczędzić 550 mln zł, gdyby poszczególne resorty nie zachowywały się jak księstwa udzielne. To znaczy, gdyby komputery i oprogramowanie zamawiano centralnie, a nie każdy sobie. Płynąłby z tego również taki pożytek, że poszczególne systemy mogłyby się ze sobą komunikować. Tylko że wtedy przetargi organizowano by w jednym miejscu. A przecież przetarg dla tych, którzy go ogłaszają, może stać się okazją do zarobienia wielkich, niekoniecznie uczciwych, pieniędzy.

Informatyka jest przy tym obszarem specjalistycznej wiedzy. Grupa fachowców tworzy system, którego ani minister, ani dyrektor generalny w danym resorcie nie jest tak naprawdę w stanie nadzorować, bo się na tym nie zna. Za dobrą monetę mogą więc wziąć wszystko, co im się wmawia i tolerują skandaliczne umowy z wykonawcami.

Zdumiewającą regułą jest podpisywanie umów, zanim zamawiający sprecyzuje zamówienie. Tworzy się sytuację, że wiadomo, kto ma być wykonawcą, tylko nie do końca wiadomo czego.

Polityka 7.2004 (2439) z dnia 14.02.2004; Komentarze; s. 17
Reklama