Górnikom z Adamowa uprzywilejowaną pozycję zapewnia pakiet socjalny, wynegocjowany przez związki zawodowe w 1999 r. Tym, którzy wówczas byli zatrudnieni w kopalni, w razie zwolnienia przed 2010 r. przysługuje odprawa w wysokości ich wynagrodzenia przemnożonego przez liczbę przepracowanych lat. Nie dotyczy to zwalnianych bez wypowiedzenia (dyscyplinarnie), odchodzących na emerytury lub renty, za porozumieniem stron oraz tych, którzy sami złożą wymówienie.
– Nasz prezes był ambitny, przećwiczył pakiet na człowieku, który zarabiał duże pieniądze i miał duży staż – mówią z przekąsem w Adamowie. Inżynier Hadław, wiek 56 lat, w kopalni przepracował 32 lata. W ostatnim okresie był głównym inżynierem do spraw jej rozwoju i zdeklarowanym przeciwnikiem pakietu jako rozwiązania szkodliwego dla firmy. A został pierwszym beneficjentem.
W lutym 2001 r. zmienił się zarząd kopalni. Nowym prezesem został Jan Pakuła, ostatni I sekretarz Komitetu Zakładowego PZPR Hadław pamięta, że na przełomie lat 70. i 80. Pakuła namawiał go: zapiszesz się do partii, to będziesz awansował. Teraz zaś jako nowy prezes zaproponował inżynierowi przejście na niższe stanowisko z płacą o połowę gorszą. Odmowa przyjęcia wyraźnie gorszych warunków była równoznaczna z wypowiedzeniem umowy o pracę z inicjatywy kopalni. Inżynier zażądał odprawy. Kiedy kopalnia odmówiła, wystąpił do sądu pracy.
Wygrał w dwóch kolejnych instancjach. Wyrok nakazujący zapłacić mu łącznie 290 tys. zł sąd opatrzył klauzulą natychmiastowej wykonalności. A ponieważ prezes zwlekał z zapłatą, inżynier zwrócił się do komornika, który ściągnął pieniądze z konta kopalni, doliczając 40 tys. za swój trud. Kopalniana Solidarność napisała do ministra skarbu o odwołanie całego zarządu za to, że naraził firmę na nieuzasadnione straty.