Archiwum Polityki

Seks, rozum, wiara

Z Warszawy może być bliżej do Australii, z Lublina – do Filipin. Nie chodzi naturalnie o geografię. Chodzi o wartości deklarowane przez studentów pięciu uczelni na trzech kontynentach.

Brać studencka wygląda podobnie: pogodni, nastawieni do życia optymistycznie, ubrani w dżinsy i podkoszulki albo (mniejszość) w garnitury i kostiumy. Za tą fasadą kryje się jednak niepokój sumień. Daje o sobie znać, gdy poprosić ich o odpowiedzi na trudne pytania etyczne. Tak uczyniła grupa badaczy z australijskiego Uniwersytetu Adelaide, pracująca pod kierunkiem socjologa prof. Jerzego Smolicza, urodzonego w Warszawie, wykształconego w Wielkiej Brytanii, mieszkającego od prawie 40 lat w Australii. We współpracy z kolegami z Polski i Filipin przebadali niedawno prawie 500-osobową grupę studentów pięciu wyższych uczelni. Chodziło o to, jak radzą sobie z naporem globalizacji w dziedzinie wartości. Czy i jak bardzo są religijni? Czy religia wpływa na ich wybory moralne?

Studenci to oczywiście tylko cząstka społeczeństwa, ale ich poglądy są szczególnie ważne, bo po zdobyciu dyplomów i pracy wejdą do elit i zaczną współkształtować przyszłość. Religia jest odporna na zmiany społeczne i kulturowe, ale w globalnej wiosce poddana została niesamowitemu ciśnieniu. W Kościele katolickim od czasów reform w latach 60. (II Sobór Watykański) nie ustają żądania, by iść dalej i szybciej, odrzucając rzekomy dyktat konserwatywnej centrali. Na Zachodzie, zwłaszcza na uniwersytetach, panuje kult nauki i chłodnego racjonalizmu, aktywne są środowiska antyklerykalne i laickie, tam nikt nie wstydzi się ani nie obawia określać siebie jako ateistę czy bezwyznaniowca.

Ale na najcięższą próbę wystawia dziś wierzenia religijne i związane z nimi systemy wartości etycznych Big Brother kultury masowej. Tym światem rządzą indywidualizm i konsumpcja. W kolorowym zgiełku telewizji muzycznych, jarmarcznych rozrywek typu reality czy talk-shows liczy się coś, co w tradycyjnych przekazach wartości nie liczyło się w ogóle – atrakcyjność, luz, wyjątek, a nie reguła.

Polityka 5.2004 (2437) z dnia 31.01.2004; Świat; s. 52
Reklama