Jeśli promień światła słonecznego przepuścić przez pryzmat – rozszczepi się na barwną tęczę zwaną widmem widzialnym. Widmo to jest zaledwie wąskim skrawkiem promieniowania elektromagnetycznego, którym wypełniony jest Wszechświat. Po stronie niskich częstości tuż za barwą czerwoną znajduje się podczerwień, a dalej promieniowanie mikrofalowe i na końcu radiowe. Na drugim końcu rozciągają się częstości wysokie, a więc nadfiolet, promieniowanie rentgenowskie i gamma. I jednych, i drugich nasze oko nie dostrzega. Potrafimy jednak budować urządzenia, które promieniowanie tych zakresów wychwytują i przetwarzają w obrazy widzialne.
W ostatnich latach przedmiotem dużego zainteresowania badaczy nieba są zjawiska obserwowane w zakresie promieniowania gamma. Różnica między nim a promieniowaniem widzialnym polega głównie na tym, że pojedynczy foton gamma ma energię większą co najmniej dziesięć tysięcy razy od fotonu widzialnego. Mówiąc inaczej: źródłem światła widzialnego, które do nas dociera, jest zewnętrzna warstwa Słońca o temperaturze rzędu tysięcy stopni, natomiast źródłem promieniowania rentgenowskiego lub gamma są zjawiska o temperaturach milionów lub miliardów stopni.
Jak miliard słońc
– Astronomia gamma jest obecnie jedną z najbardziej ekscytujących dziedzin nauki – mówi prof. dr Andrzej Zdziarski z Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika PAN w Warszawie. – W ostatnich latach odkryliśmy, że czarne dziury znajdują się w wielu źródłach promieniowania gamma. Źródłami tego promieniowania są też często gwiazdy neutronowe.
Astronomia gamma pozwoliła odkryć antymaterię w przestrzeni o promieniu kilku tysięcy lat świetlnych wokół centrum naszej galaktyki. Innym bardzo ciekawym odkryciem jest silne promieniowanie gamma pochodzące ze strug materii powstających w pobliżu bardzo masywnych czarnych dziur w centrach niektórych galaktyk.