Gdy w nocy z wtorku na środę amerykański rząd w ostatniej chwili ratował od bankructwa korporację finansową AIG, w Polsce rozdzwoniła się jej infolinia. Ściągnięty pilnie dodatkowy personel zapewniał, że kondycja polskich spółek AIG jest dobra, a ich finansowe powiązania z amerykańską centralą, poza właścicielskimi, znikome. Mimo to pracownicy krajowych spółek AIG – banku, towarzystwa ubezpieczeń na życie, funduszu emerytalnego i towarzystwa funduszy inwestycyjnych, łącznie ponad 5 mln klientów – poszli w środę do pracy z duszą na ramieniu. Pesymiści spodziewali się kamer i mas klientów w panice wypłacających pieniądze. Na szczęście obawy były zbędne. – Poza pojedynczymi przypadkami dzień jak co dzień – mówi Krzysztof Stupnicki, prezes AIG TFI.
W tym samym czasie w państwowej Komisji Nadzoru Finansowego, która dba o ład na krajowym rynku finansowym, 800 osób w stanie gotowości monitoruje sytuację. – Branża jest dobrze przygotowana na kryzys i nie ma żadnych zagrożeń – zapewnia Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF. Komisja jeszcze w czerwcu zaostrzyła normy, jeżeli chodzi o płynność finansową (na wypadek kłopotów z dostępem do kapitału, co odczuwają dziś wszystkie instytucje na świecie). Banki bez problemów się dostosowały.
Mamy dużo szczęścia. Gospodarka pędzi, nakręcana wciąż silnym eksportem i konsumpcyjnym szaleństwem rodaków. Jak zapewniała w piątek w Sejmie wiceminister finansów Katarzyna Zajdel-Kurowska, 5-proc. wzrost PKB w najbliższych kwartałach jest niezagrożony. Jeżeli wahadło światowej koniunktury nie przechyli się w stronę długotrwałej recesji, widoczne na drodze wertepy przejedziemy gładko, choć może trzeba będzie zredukować bieg na czwórkę. Przy okazji, polski sektor finansowy jest jednym z najszybciej rosnących na świecie.