Kiedy opublikował podręcznik "Zarys nauk pomocniczych historii" - Kazimierz Tymieniecki, jeden z koryfeuszy polskiej historiografii, określił go jako badacza wyjątkowo wszechstronnego. Rzeczywiście, wyróżniał się Gieysztor encyklopedycznym umysłem: pisał z doskonałą znajomością rzeczy o chronologii, sfragistyce, genealogii, numizmatyce, paleografii.
Pamiętam jego fascynacje. Na przykład historią sztuki, gdy był jeszcze młodym docentem, która to fascynacja wróciła w okresie jego wielkiej przygody z warszawskim Zamkiem Królewskim. Albo jego fascynacja archeologią, gdy kierował zespołem badawczym nad początkami państwa polskiego. Albo zainteresowania językoznawstwem, antropologią kultury. Jego znakomita "Mitologia Słowian" jest efektem wgłębienia się w antropologię kultury, w strukturalizm Georges#180;a Dumezila, choć wyciągnął odmienne wnioski, moim zdaniem bardziej twórcze.
Właśnie wszechstronność Aleksandra Gieysztora sprawia, że trudno go zakwalifikować jako historyka jednej dziedziny. Na pewno nie można go nazwać badaczem dziejów Polski (czy wyłącznie dziejów Polski), bo badał dzieje Słowiańszczyzny, dzieje chrześcijaństwa, proces powstawania Europy. Lecz zarazem poczuwał się do zobowiązań wobec - nazwijmy tak - znacznie węższej ojczyzny. Przypomniałbym Gieysztora cykl rozpraw o najstarszych dziejach poszczególnych dzielnic Warszawy - jaka to znakomita synteza początków stołeczności naszego miasta. Albo jego spostrzeżenia i uwagi na temat Mazowsza - bardzo odkrywcze i inspirujące.
Nie można więc określać jednoznacznie obszaru zainteresowań badawczych Aleksandra Gieysztora. Jeszcze anegdota. Otóż kiedy prezydent Charles de Gaulle odwiedził Polskę - przedstawiono mu w pałacu w Jabłonnie grupę polskich uczonych. Między innymi Aleksandra Gieysztora, jako historyka średniowiecza.