Archiwum Polityki

Pluton, wróć

Po długich sporach członkowie Międzynarodowej Unii Astronomicznej odstąpili od pomysłu, by w głosowaniu zdecydować o przyszłym statusie Plutona; czy nadal ma nosić dumny tytuł dziewiątej planety naszego Układu Słonecznego, czy też zostanie jednym z licznych transneptunowców? Pluton uratował swój status, ale problem pozostał. Jest on wynikiem niezwykłego wprost postępu wiedzy o Układzie.

Starożytni znali (poza Ziemią) jedynie pięć planet: Merkury, Wenus, Mars, Jowisz i Saturn. Tworzyły one wraz ze Słońcem i Księżycem grupę siedmiu wędrowców przemierzających firmament, w odróżnieniu od wszystkich innych gwiazd, poruszających się jedynie wraz z całym sklepieniem niebieskim. Gdy w 1609 r. Galileusz skierował w niebo jeden z pierwszych teleskopów, zauważył, że planety, w przeciwieństwie do gwiazd, są blado świecącymi dyskami o wyraźnie dostrzegalnej powierzchni. Wkrótce stało się jasne, że planety są obiektami podobnymi do Ziemi, całkiem niewielkimi w porównaniu ze Słońcem, chłodnymi, odbijającymi jedynie światło najbliższej gwiazdy.

Liczba znanych planet pozostawała niezmienna aż do 1791 r., kiedy William Herschel zauważył w pogodną marcową noc blado świecący obiekt przemierzający nieboskłon. Zrazu sądził, że to kometa. Jednak dokładne pomiary przeprowadzone w następnych miesiącach wykazały, że tajemnicze ciało niebieskie jest planetą krążącą wokół Słońca po orbicie dwukrotnie większej niż Saturn. Obecnie nosi ona, zgodnie ze starożytną tradycją, imię greckiego boga - Urana.

Szybki rozwój matematyki i fizyki na przełomie XVIII i XIX wieku sprawił, że opis ruchu planet wokół Słońca stał się tak precyzyjny, iż zaczęto uwzględniać nie tylko wpływ Słońca na planety, ale i oddziaływania między planetami, które wprowadzają pewne zaburzenia ich eliptycznych trajektorii. Techniki obserwacyjne nie pozostawały w tyle, więc astronomowie mogli weryfikować teoretyczne obliczenia. Wszystko pięknie się zgadzało, lecz coś było nie tak z Uranem - jego ruch nie bardzo odpowiadał przewidywaniom teorii. Urbain Jean Leverrier doszedł do wniosku, że źródłem obserwowanych zaburzeń ruchu Urana jest inna planeta, obiegająca Słońce po jeszcze większej orbicie. Leverrier określił również, gdzie na niebie należy jej szukać.

Polityka 8.1999 (2181) z dnia 20.02.1999; Nauka; s. 80
Reklama