Archiwum Polityki

Agent w akcji

Od 1 marca dwustutysięczna armia akwizytorów ruszy w miasto, aby każdego pracującego, który nie skończył jeszcze pięćdziesiątki, agitować do przystąpienia do powszechnych towarzystw emerytalnych. Każdy klient wart jest dla nich co najmniej 100 zł prowizji, zrobią więc wszystko, aby podpisać umowę. Nie wszystko im jednak robić wolno.

Agent czai się wszędzie. Może nim być listonosz, koleżanka z pracy, człowiek, który kiedyś sprzedał nam polisę na życie czy ubezpieczył samochód. Jednak profesjonalny akwizytor z pewnością nie poluje na klienta pukając od drzwi do drzwi. Jeśli więc dzwonek naciśnie ktoś obcy, z kim nie jesteśmy umówieni - lepiej nie otwierać. Tak jak kiedyś na naiwnych działało hasło "elektrownia", tak teraz mogą ochoczo zapraszać do mieszkania po usłyszaniu "ja w sprawie emerytury". Zwłaszcza niektóre starsze panie, gotowe brać za komplement fakt, że ktoś je jeszcze chce namawiać do drugiego filaru. Osobom, które chętnie porozmawiają z agentem, Paweł Biedziak z Komendy Głównej Policji radzi to, co stosuje sam - przed otwarciem drzwi poprosić telefon instytucji, na którą się powołuje.

Bajery, numery

Niektórych agentów mogliśmy sobie ściągnąć na głowę sami. Pochopnie wypełniając jakąś ankietę, w której zostawiliśmy swoje dane. Albo dzwoniąc do różnych infolinii czy odpowiadając na ogłoszenie prasowe towarzystwa, ochoczo wyrażającego gotowość do wyliczenia naszej szacunkowej emerytury. To typowy przykład działania bałamutnego, ale raczej zgodnego z prawem. PTE jest kryte, bo użyło słowa "szacunkowej". Ale autorzy takiej ankiety dobrze wiedzą i liczą, że to słowo umknie uwadze potencjalnych klientów. Nie tylko więc odpowiedzą na ogłoszenie, uzupełniając personalia wysokością zarobków, ale też z otwartymi ramionami przyjmą agenta, który zadzwoni i powie, że właśnie ma dla nas wyliczoną przyszłą emeryturę. Poczują się wyróżnieni (bo to już nie konfekcja, ale produkt szyty na ich miarę) i usatysfakcjonowani, gdyż wysokość przyszłej emerytury z pewnością zaprezentuje się okazale. Dlaczego więc nie podpisać umowy już zaraz, nie przyglądając się innym ofertom?

Polityka 9.1999 (2182) z dnia 27.02.1999; Wydarzenia; s. 18
Reklama