Archiwum Polityki

Gra w zbijanego

Obchodzimy właśnie pierwszą rocznicę nawoływań do rekonstrukcji gabinetu premiera Buzka. Dziś, po serii rolniczych protestów, wobec zbuntowanej służby zdrowia i nacierającej opozycji, najniższych od 10 lat notowań rządu RP, rekonstrukcja wydaje się jedną z niewielu szans ucieczki do przodu, odzyskania przez koalicję i premiera politycznej inicjatywy.

Zwolennikami personalnych zmian w składzie rządu są już nie tylko zwykli posłowie, przedstawiciele partii, które w pierwszym rozdaniu dostały za mało stanowisk. Opowiada się za nimi sam premier, że są konieczne - powtarza wicepremier Leszek Balcerowicz, domagając się obsadzania stanowisk ludźmi kompetentnymi; mówi o nich Marian Krzaklewski, mówią obie partie koalicyjne. Powszechna zgoda nie oznacza jednak zgodnego działania. Na razie każde koalicyjne ugrupowanie tworzy swoje własne listy ministrów do rekonstrukcji. AWS chce wymieniać członków rządu wywodzących się z Unii Wolności. Unia Wolności " tych z AWS. Zamiast przejścia do ofensywy, trwa więc mocno wydłużona i wyniszczająca cały rząd gra we wzajemne wybijanie ministrów.

Zanim padnie ostatni

W wyniku tej gry można ułożyć ranking tych, którzy odejść powinni. Gdy uwzględnić wszystkie notowania (opozycja też ma swoich kandydatów do wybicia), na jej czele znajdą się: minister zdrowia, minister kultury, minister rolnictwa, minister łączności, minister obrony narodowej, minister gospodarki, ewentualnie minister skarbu. W tym ostatnim przypadku żądania są powściągane faktem, że po Emilu Wąsaczu może przyjść na przykład Biela z Wójcikiem (czyli autorzy kolejnych projektów uwłaszczenia Narodu). W ostatnich tygodniach do listy dołączył minister ochrony środowiska. Zbiorowym kandydatem do rekonstrukcji jest niewątpliwie Kancelaria Premiera, w której trudno już zliczyć ministrów z tekami i bez tek, a zwłaszcza zaś ogarnąć zakres ich obowiązków. Istnieje podejrzenie, że niektórzy nie mogą sami ich ogarnąć, skutkiem czego ograniczają się jedynie do sprawowania urzędu i na przykład nadawania premierowi kolejnych tytułów Człowieka Roku. Z tego pobieżnego wyliczenia widać, że właściwie niewielu jest już takich ministrów, którzy w żadnym rankingu jeszcze nie zaistnieli.

Polityka 9.1999 (2182) z dnia 27.02.1999; Kraj; s. 20
Reklama