Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Wojna nerdów

Cena życia żołnierzy na wojnie jest zawsze wyższa od życia cywili. Dlatego Amerykanie pracują nad systemem, który pozwoli im zaatakować dowolne miejsce na Ziemi w ciągu dwóch godzin od podjęcia decyzji – bez narażania swoich wojsk.

Rzymski poeta Horacy twierdził: Dulce et decorum est pro patria mori – śmierć za ojczyznę jest czymś słodkim i chwalebnym. Jeszcze słodsze i bardziej chwalebne jest jednak zabicie wielu wrogów i ujście z życiem. Najnowocześniejsza technika wojenna zmierza ku temu, zmieniając radykalnie znaczenie takich pojęć jak waleczność, bohaterstwo i żołnierski honor. Przyszłe wojny, a przynajmniej te, w które angażować się będzie Ameryka, przypominać będą bardziej gry komputerowe niż średniowieczny rycerski pojedynek. Wojskowi prowadzić będą swe kampanie z wygodnych, klimatyzowanych baz operacyjnych na Florydzie i rekrutować się w coraz większej mierze z szeregów „nerdów”, jak się po angielsku nazywa pryszczatych i fizycznie słabowitych maniaków komputerowych.

Pochwała napalmu

Przez stulecia działania wojenne były przedsięwzięciem w dużej mierze zrytualizowanym. Jednym z celów do osiągnięcia na polu bitwy było ograniczenie śmiertelności, co było o tyle zrozumiałe, że żołnierze często stanowili odrębną kastę społeczną, niekiedy byli najemnymi profesjonalistami i wzajemna rzeź nie leżała w interesie obu stron. Z nadejściem europejskiego Oświecenia staliśmy się bardziej „oświeceni” także w podejściu do wojny i sposobach jej prowadzenia. Twórca koncepcji wojny totalnej, pruski generał i teoretyk wojny Karl von Clausevitz uświadomił nam rzecz dość oczywistą: wojna nie jest testem męskiego charakteru i sprawdzianem narodowej tężyzny, lecz kontynuacją polityki za pomocą innych środków. Czyli zastosowaniem rozwiązań siłowych dla osiągnięcia racjonalnych celów.

Oznaczało to, między innymi, że wojnę należy uprzemysłowić, wykorzystując najnowsze zdobycze naukowe i techniczne w celu zwiększenia jej skuteczności.

Polityka 12.2004 (2444) z dnia 20.03.2004; Nauka; s. 84
Reklama