Archiwum Polityki

Dworsko czy spiskowo?

Konkurencja między autorami, którzy w tym samym czasie wydali prace historyczne na podobny temat, może mieć charakter rzeczowej dyskusji, ale może też przybrać formę rozmaitych aluzji i uszczypliwości. Czytając polemikę prof. Garlickiego (POLITYKA 11) z moją „Reglamentowaną rewolucją” trudno się oprzeć wrażeniu, że wybrał on ten drugi model dyskursu.

Okrągły Stół był fenomenem na skalę światową. Bez rozlewu krwi, bez nawet jednej wybitej szyby dokonała się transformacja ustrojowa”. Te dwa zdania z zakończenia książki prof. Garlickiego „Karuzela. Rzecz o Okrągłym Stole” w skondensowanej formie zawierają jej główne przesłanie. Tymczasem historia świata zna wiele przypadków bez krwawego przechodzenia od dyktatury do demokracji. Dlatego w mojej książce nie przedstawiam negocjacji z Pałacu Namiestnikowskiego i Magdalenki jako „fenomenu na skalę światową”, bowiem nieodparcie kojarzy mi się to ze sposobem pisania określanym niegdyś jako historiografia dworska. Wystarczy przypomnieć hiszpański Pakt z Moncloa z 1977 r., który odegrał istotną – choć nie przełomową – rolę w likwidacji frankistowskiej dyktatury. Podobnie było w moim przekonaniu z Okrągłym Stołem, będącym zaledwie jednym z etapów – i to wcale nie najważniejszym – w procesie destrukcji rządów komunistycznych nad Wisłą. W „Reglamentowanej rewolucji” staram się udowodnić, że Okrągły Stół był ze strony ekipy Jaruzelskiego próbą spacyfikowania narastającej od grudnia 1988 r. fali strajków ekonomicznych (co się udało) oraz nakłonienia opozycji do podżyrowania operacji przeniesienia centrum władzy z Komitetu Centralnego PZPR do mającego powstać urzędu „bezpartyjnego” prezydenta (co udało się tylko częściowo). O żadnym oddawaniu władzy przez ekipę Jaruzelskiego nikt w niej wówczas poważnie nie myślał. Czy takie spojrzenie – przyznaję, że inne niż prof. Garlickiego – jest wystarczające do uznania mnie za przedstawiciela spiskowej teorii dziejów, pozostawiam do rozstrzygnięcia czytelnikom.

Cieszę się, że prof. Garlicki jest skłonny uznać, że w 1989 r. „groźba radzieckiej interwencji militarnej (.

Polityka 13.2004 (2445) z dnia 27.03.2004; Historia; s. 88
Reklama