W obliczu zamachów na World Trade Center i na madryckie stacje kolejowe tradycyjne próby zaostrzenia prawa, zmierzające do ujęcia sprawców i do odstraszania naśladowców, muszą zawieść. Dlaczego dożywotnie więzienie lub nawet niestosowana już w Europie kara śmierci mają odstraszyć terrorystów gotowych poświęcić własne życie? Żądanie ostrzejszych kar jest w tej sytuacji jedynie chwytem próbującym rozładować uczucia zemsty krążące w społeczeństwie. Wzmożone środki bezpieczeństwa, patrolowanie ulic, zaostrzenie przepisów bezpieczeństwa na dworcach, lotniskach podwyższają koszty przygotowania kolejnych zamachów. Pod tym względem mogą one być skuteczne.
Z drugiej jednak strony mogą fatalnie wpłynąć właśnie na poczucie bezpieczeństwa obywateli i przyczynić się do wzrostu nieufności w społeczeństwie, nieufności nie tylko wobec obcych, podejrzanych, ale i wobec władz, wobec polityki, wobec własnego państwa i wobec innych obywateli. Ta spirala wzajemnej nieufności może na dłuższą metę podkopywać fundamenty państwa i demokracji i okazać się groźniejsza niż skutki samych zamachów. Dotyczy to szczególnie takich krajów jak Polska, gdzie poziom nieufności wobec władz tradycyjnie już jest bardzo wysoki.
Skutki utraty zaufania
W Europie jest kilka krajów, które z tą spiralą nieufności mają już spore doświadczenie. Jednym z nich jest Belgia. W powszechnym przekonaniu decydującym czynnikiem była tam afera Dutroux, porywacza i gwałciciela dzieci, sądzonego obecnie w głośnym procesie za pięć morderstw. Kiedy wybuchła w 1996 r., przez Belgię przeszła fala demonstracji, która kompletnie zachwiała krajem, doprowadziła do zmiany pokoleniowej w polityce belgijskiej i na całą dekadę podkopała zaufanie Belgów do własnego państwa, przede wszystkim do wymiaru sprawiedliwości.