Archiwum Polityki

Darmo, po godzinach

Tylko 17 proc. respondentów pracuje zgodnie z obowiązującą od 1 stycznia 2003 r. normą 40 godzin tygodniowo – ogłosiły monitorująca rynek pracy firma doradztwa personalnego HRK oraz portal gazeta.pl. Znaczna większość siedzi w pracy po godzinach i nie otrzymuje za to dodatkowego wynagrodzenia.

Za pracę w nadgodzinach zgodnie z nowym kodeksem pracodawca powinien nam wypłacać dodatkowo 50 proc. normalnego wynagrodzenia lub dać nam dodatkowy czas wolny. Łącznie z nadgodzinami pracownik może pracować średnio do 48 godzin w tygodniu, a rozliczenie czasu powinno mieć miejsce co kwartał. Większość firm nie stosuje się do przepisów. Blisko 54 proc. respondentów za pracę dodatkową nie otrzymuje żadnej rekompensaty, wielu przesiaduje w pracy znacznie dłużej niż 48 godzin tygodniowo.

Najczęściej nie płacą firmy najmniejsze, zatrudniające do 50 osób. Im większa organizacja, tym większa szansa, że otrzymamy wyrównanie. Jednak firmy, które starają się zrekompensować pracownikom godziny nadliczbowe, zdecydowanie chętniej decydują się na przyznanie im dni wolnych niż na ekstra wynagrodzenie.

Najdłużej w firmach przesiadują osoby zatrudnione na stanowiskach kierowniczych, z wykształceniem wyższym i ponadprzeciętnymi zarobkami, najkrócej zaś respondenci z wykształceniem średnim, zarabiający poniżej przeciętnej i zatrudnieni na stanowiskach wykonawczych. Za nadgodziny najczęściej otrzymują wynagrodzenie osoby z wykształceniem zawodowym. Sukces w naszej rzeczywistości nieodłącznie związany jest z przyjmowaniem na siebie dodatkowych obowiązków, których najczęściej nie sposób wykonać w ciągu normalnego dnia pracy i za które w większości przypadków nie otrzymuje się dodatkowych pieniędzy.

Polityka 18.2004 (2450) z dnia 01.05.2004; Społeczeństwo; s. 92
Reklama