Wiele jest w naszej Rzeczypospolitej spisków złowrogich i pokrętnych. Gdzie by pogrzebać, wszędzie coś podejrzanego. Kiedyś były to macki CIA, teraz się macek namnożyło. Na szczęście nic się u nas, z ministerialnymi tajemnicami włącznie, nie ukryje. Krzysztof Kąkolewski odsłania na przykład w „Naszej Polsce” wstrząsające kulisy wypadku helikopterowego premiera Millera: „Nie lotnicy, nie konstruktorzy maszyn latających spostrzegli dziwne zbiegi okoliczności: 1. wicepremier Pol rezygnuje ze wspólnego powrotu z Millerem do Warszawy i nie wsiada do helikoptera; 2. od kilku miesięcy niektóre pisma warszawskie uporczywie powtarzają informację, że spec-lotniska, a na nich samoloty rządowe, nie są pilnowane; 3. silniki śmigłowca sprawiły zbyt wiele niespodzianek pilotom. Najpierw zdradziły objawy osłabienia mocy i zmniejszenia temperatury spalania w silnikach. Pozornie błędne koło, którego jedynym wyjaśnieniem jest, że dostarczono do silników złe paliwo. Nagroda Nobla dla rysownika »Naszej Polski«, który pierwszy wspomniał o biopaliwach i umieścił wicepremiera Pola żegnającego z ziemi wznoszący się helikopter z Millerem. Ostatnie pożegnanie?”...
Każdy, kto pobieżnie nawet śledzi informacje podawane przez nasze media, wie, że wicepremier Marek Pol jest postacią demoniczną. Widziano go, jak nocami chichocąc złośliwie wierci dziury w polskich drogach; dzieła wieszczów przerabia na winiety, a w kupionych za bezcen domach pogodnej starości urządza sobie luksusowe rezydencje. Teraz okazuje się, że jest również zamachowcem i terrorystą. I nie chodzi tu tylko o to, że nalawszy trucizny do silników helikoptera z bezmiernym cynizmem żegna na lotnisku ofiarę, którą wysyła na pewną śmierć.