Archiwum Polityki

Chlupie w szalupie

Nie ma już problemu Leszka Millera – powiedział premier zapowiadając rezygnację ze stanowiska 2 maja. Pozostaje jednak spadek, czyli kryzys polityczny, którego finału nie da się przewidzieć. Finałem może być bowiem zarówno sprawne powołanie nowego rządu jak i przyspieszone, najpewniej jesienne, wybory.

Tempo zmian zaskakuje nawet samych polityków. Nie udało się powstrzymać rozpadu SLD. 25 marca ogłoszono powstanie nowej partii, Socjaldemokracji Polskiej (SDPL), na której czele stanęli między innymi Marek Borowski, Jolanta Banach i Andrzej Celiński. Z klubu parlamentarnego SLD odeszło 26 osób, w tym 20 posłów. Dokonał się więc rozłam w najbardziej dotychczas zwartej polskiej partii. Tego samego dnia wieczorem premier zapowiedział rezygnację ze stanowiska, co było prostą konsekwencją rozpadu politycznego zaplecza i narastającej w SLD determinacji, by Leszka Millera zmusić do rezygnacji. Dopóki Sojusz, nawet rozdygotany i patrzący z przerażeniem w kolejne sondaże, stał za Millerem, ten mógł chronić się za wałem konstytucyjnych przepisów utrudniających odwołanie szefa rządu; gdy poparcie stopniało do kilkunastu najwierniejszych szabel, ten wał stał się bezużyteczny.

Odejście grupy Marka Borowskiego nie będzie aksamitnym rozwodem. W trakcie sobotniego (26 marca) posiedzenia Rady Krajowej SLD sporo mówiono o „szczurach uciekających z tonącego okrętu”, o „złodziejach zbierających się pod osłoną nocy”. Krzysztof Janik, przewodniczący, który do ostatniej chwili, w sytuacji już zupełnie beznadziejnej, walczył o jedność partii, starał się takie głosy tłumić, ale ten rodzaj emocji, zawodu, a nawet wściekłości jest obecny wśród tych, którzy w SLD pozostali. Jest też niepewność. Jeżeli nowa partia, zapowiadająca powrót do socjaldemokratycznych ideałów (i chęć odzyskania przynajmniej części ponadczteromilionowej rzeszy wyborców, którzy opuścili Sojusz w ostatnich latach), zacznie w sondażach zyskiwać – może stać się atrakcyjna zarówno dla koniunkturalistów jak i dla tych, którzy dziś jeszcze chcą z różnych powodów Sojusz ratować.

Zdrowe państwo, socjaldemokratyczne wartości, Europa – mówili jednakowo, choć już osobno, Marek Borowski i Krzysztof Janik.

Polityka 14.2004 (2446) z dnia 03.04.2004; Temat tygodnia; s. 17
Reklama