Archiwum Polityki

Galeria pomysłów

Przez ponad pół wieku nie zbudowano w Polsce ani jednego muzeum sztuki nowoczesnej. Tymczasem minister kultury chciałby stworzyć w kraju nie jedno, ale aż 17 muzeów sztuki współczesnej. Idea piękna, ale czy realna?

Na początek resort chce zachęcić i pomóc w stworzeniu społecznych Regionalnych Towarzystw Zachęty Sztuk Pięknych. A kiedy już powstaną, mają kolekcjonować dzieła sztuki. Za co? Minister Waldemar Dąbrowski deklaruje: do każdej złotówki wyłożonej przez prywatnego sponsora lub lokalne władze samorządowe on doda drugą złotówkę, mnożąc w ten sposób zebrane kwoty razy dwa. Chce przy tym skorzystać z możliwości, jakie dają europejskie fundusze. W drugim zaś etapie powstać mają tzw. Interdyscyplinarne Centra Nowoczesności (kiedy indziej zwane Muzeami Nowoczesności i Współczesności), w których zgromadzone zbiory będą opisywane, eksponowane i wysyłane na wędrujące po regionie wystawy. Całość nosi dumną nazwę Narodowy Program Kultury Znaki Czasu.

Trzeba oddać honor Waldemarowi Dąbrowskiemu, że jest pierwszym od wielu, wielu lat ministrem kultury, który naprawdę przejmuje się losem współczesnej polskiej sztuki. Ale oryginalny pomysł, państwowy parasol ochronny i szczere chęci to jeszcze trochę za mało. Albowiem pytań i wątpliwości jest całkiem sporo. Po pierwsze, czy jest sens rozpraszać nieduże w końcu fundusze na wiele lokalnych i budowanych od zera przedsięwzięć w sytuacji, gdy natychmiast należałoby wesprzeć już istniejące, znaczące, a mocno zaniedbane kolekcje. Czy nie bardziej rozsądne jest skierowanie całej energii na tworzenie nowego (bo starego nie mamy) reprezentacyjnego Muzeum Sztuki Współczesnej, które połączyłoby np. zbiory Zachęty, Centrum Sztuki Współczesnej, Centrum Rzeźby w Orońsku. Myślenie o aktywizacji regionów jest słuszne i szlachetne, ale czy w sytuacji tak wielkich historycznych i fundamentalnych zaniedbań najtrafniejsze?

No bo gdzie te powstające zbiory wystawiać?

Polityka 14.2004 (2446) z dnia 03.04.2004; Kultura; s. 71
Reklama