Na forum internetowego pisma wolontariuszy „Pomagamy” rozgorzała ostatnio dyskusja. Młodzi Polacy sprzeczali się między sobą, do dyskusji dołączyli studenci z Afryki. Ci ostatni nie mieli wątpliwości. Jean D. Diatta napisał: „Murzyn to niewolnicze określenie!”. Odpowiedział mu Ziomek: „Nie chcesz mieć takich problemów, to żyj między takimi samymi jak Ty”.
Murzyn, jak czytamy w „Etymologicznym słowniku języka polskiego” Andrzeja Bańkowskiego, pojawił się w języku polskim w XIV-wiecznych psałterzach jako przekład z łacińskiego Aethiops (gr. Aitiops), znacząc tyle co ciemnolicy. Jego językowymi krewnymi są m.in. Maur, chmura. Pierwsze wizerunki owego ciemnolicego dotarły do Polski jako uosobienie jednego z trzech króli, niedługo potem czarna skóra została przypisana innej biblijnej postaci – diabłu.
Dziś na nauczenie się języka polskiego potrzeba dużo czasu, niewiele zaś, żeby zrozumieć, że w Polsce jest się Murzynem. Papa Samba Ndiaye, Senegalczyk mieszkający od 13 lat w Polsce, prowadzi razem żoną – rodowitą Polką – Centrum Kultury i Sztuki Afrykańskiej w Krakowie. – Myśleliśmy, że w Europie będziecie rozumieli świat lepiej niż my w Afryce, a okazało się odwrotnie. Nie wyobrażaliśmy sobie, że w kraju europejskim ktoś będzie nas wyzywał na ulicy ze względu na kolor skóry.
Autor artykułu w „Pomagamy”, podpisany jako Afrykańczyk: „Nie identyfikuje się nas z żadnym konkretnym krajem, żadną kulturą. Jesteśmy wtłaczani w komputerowy schemat, gdzie na hasło czarny ukazują się tylko złe skojarzenia, powstałe bardzo dawno temu, w innym miejscu i w zupełnie innych warunkach”.
Argumenty wysuwane przez przeciwników słowa Murzyn powtarzają się: jest to określenie sztuczne, pochodzące z czasów kolonialnych, niemające odpowiedników dla innych ras, obciążone w języku polskim złymi skojarzeniami (robić za murzyna), protekcjonalne wobec ludzi o czarnym kolorze skóry.