Powracające co jakiś czas spory o słowa pokazują, że kto kształtuje język, kształtuje rzeczywistość.
Wyobraźmy sobie polszczyznę jako rzekę. Albo nawet trzy rzeki: Odrę, Wisłę i Bug. Każda z nich toczy główny nurt języka polskiego. A wojna języków nigdy się nie kończy.
Misja „ortografia” zakończona – mówi prof. Katarzyna Kłosińska, przewodnicząca Rady Języka Polskiego. To pierwsze takie zmiany od prawie 90 lat. Miały ułatwić ludziom życie, a wywołały gorącą narodową dyskusję.
Częściowo wolne wybory 35 lat temu oznaczały całkowitą zmianę. Podobnie dziś częściowa tylko reforma pisowni oznacza przewrót tak fundamentalny, że Polaków znów połączyły skłonność do buntu i krytyka systemu. Co do linii krytyki – o, tu już się różnimy.
Może sobie Rada Języka Polskiego zmieniać zasady pisania, a młode pokolenie i tak nie będzie się ich uczyć, gdyż nie zmienia się to, co jest najważniejsze, czyli poczucie bezsensu. Co ja mogę zrobić, gdy złapię ucznia na jakimś błędzie ortograficznym?
Ślązacy nie gęsi, swój język mają: Niy ma gańba godać po ślónsku. Język śląski jest, ale od prezydenta zależy… czy będzie. A od Ślązaków, czy będzie językiem żywym.
W sprawach języka śląskiego po raz pierwszy od 2007 r. zapaliło się w Sejmie zielone światło, ale jeszcze nie wiadomo, jak daleko ten śląski pociąg dojedzie. Z uznaniem Ślązaków za mniejszość etniczną będzie gorzej. Będzie ostro pod górę.
Zasada, żeby mówić tak, by nie obrażać, oraz tak, jak zainteresowana osoba sobie życzy, jest bardzo dobra, ale niełatwa do zastosowania – mówi o tzw. osobatywach prof. Marek Łaziński, językoznawca.
Pewna osoba z dnia na dzień straciła posadę, ponieważ była zbyt introwertyczna. Dowiedziała się o tym podczas rozmowy feedbackowej.
Decyzje o likwidacji działu korekty u osób kierujących pracą gazety wskazują na szerszy problem – jak wielkie panuje niezrozumienie dla procesu powstawania tekstu. Idzie się na ilość, a nie w jakość, w nadprodukcję treści, a nie w ich cyzelowanie.