Archiwum Polityki

Kompromis po belgijsku

Belgia to przypadek dziejowy, który przerodził się z czasem w konieczność. A ponadto, gdyby nie istniało drobnomieszczaństwo, Belgia by je wymyśliła. Gotowe do niejasnych kompromisów, autoironiczne, wietrzące wszędzie surrealizm.

To ryzykowne – umieścić w jednym terrarium dwie różne społeczności. Jedna wyrosła z kultury łacińskiej (Walonowie), a druga z germańskiej (Flamandowie), ale musiały się nauczyć współżycia. I, niezależnie od panujących między nimi napięć, obie na tym zyskały. Ich przyjaźń rodziła się pośród trudności, rozczarowań, wzajemnych żalów. Ale nigdy nie doszło między nami do znaczących ekscesów, takich jak w Irlandii.

Wspólne życie w jednym państwie wzbogaca obie strony. Kulturowo konfrontacja z innym przynosi zawsze korzyści, ponieważ rodzi się z tego oryginalna wspólnota, pozbawiona jakobinizmu, tendencji centralistycznych, szanująca specyfikę części składowych. Stąd kultura kompromisu, który nie jest może najlepszym rozwiązaniem, ale nie jest najgorszym. Kompromis po belgijsku polega na tym, że nigdy niczego nie rozwiązuje się w sposób radykalny. Rozwiązania są tylko częściowe, więc nikt nie jest do końca zadowolony, bo nikt nie odniósł pełnego zwycięstwa. Ten kompromis bywa surrealistyczny, nielogiczny, irracjonalny, ale często musi taki być, żeby nie dopuścić do rozpadu. To tajemnica tego kraju.

Kto mówi o obcości Flamandów i Walonów, ulega pozorom.

My się wciąż odwiedzamy, chociaż czasem rzeczywiście robimy to chyłkiem, jakbyśmy popełniali zdradę małżeńską. Ilekroć zdarzy się coś ważnego lub ma wagę symbolu, kraj znów wokół tego się jednoczy. Na przykład śmierć. Panuje wręcz fascynacja śmiercią, która została nam zapewne po okupacji hiszpańskiej (chodzi o czasy, gdy Niderlandy należały do korony hiszpańskiej, XVI–XVIII w. – przyp. red.). Kiedy umarł poprzedni król Baudouin (Belgia jest monarchią – przyp. red.), tysiące ludzi przedefilowało przed jego trumną. Prawdziwi monarchiści i wielbiciele króla stanowili mniejszość, wielu po prostu widziało w nim spoiwo i symbol jedności Belgii.

Polityka 15.2004 (2447) z dnia 10.04.2004; Świat; s. 52
Reklama