10 tys. euro trafi do inicjatywy Aborcja bez Granic, która udziela pomocy osobom w niechcianej ciąży.
Do do 156 osób wzrosła liczba ofiar śmiertelnych pośród mieszkańców zachodniej części Niemiec. Policja podała, że rannych jest 670. Trwa szacowanie strat i poszukiwania setek zaginionych.
Dezercja żołnierza, który od ponad miesiąca ukrywa się we flandryjskich lasach, zbudziła Belgię z pandemicznego letargu. I przypomniała o jej starych problemach.
Félix Tshisekedi, prezydent Konga, dostał niedawno list z Brukseli. Jego nadawca, król Belgów Filip, wyraża w nim ubolewanie z powodu okrucieństw, jakie Afryce przyniósł kolonializm. Przyznaje, że rany jeszcze się nie zagoiły, i obiecuje debatę „w prawdzie i spokoju”.
Belgia przodowała w złych statystykach, bo zbyt uczciwie liczyła ofiary wirusa. Poddawana była presji, aby nie wychodziła przed szereg. W końcu Bruksela to Europa, potrzebuje optymizmu, nadziei.
Wyrok w sprawie Tine Nys to niewielki, ale zdecydowany krok w stronę poszerzenia naszego rozumienia praw człowieka – także jako prawa do decyzji o własnej godnej śmierci.
Jeden z nich wysadził się w powietrze i zabił 35 osób. Drugi może zdobyć medal olimpijski dla Belgii. I tak wszystko zostanie w rodzinie.
Prawie jedna piąta bojowników to mieszkańcy lub obywatele państw Europy Zachodniej – głównie Francji, skąd wyjechało ponad 1200 osób, oraz Niemiec (500–600).
Hołd rodzinom ofiar zamachów na lotnisku Zaventem oraz dwóch stacjach belgijskiego metra oddali także mieszkańcy Warszawy.
Dziś Belgia to jakby europejski Bliski Wschód, ze stolicą w Brukseli. Tuż obok unijnej centrali.