Nauka

Tragedia Niemiec. Powodzie rujnują kraj

Niemcy. Powodzie rujnują kraj, setki ofiar śmiertelnych i rannych

Powódź w Niemczech: zalane tereny w paśmie Eifel, okolice miasta Dernau w Nadrenii-Palatynacie. 15 lipca 2021 r. Powódź w Niemczech: zalane tereny w paśmie Eifel, okolice miasta Dernau w Nadrenii-Palatynacie. 15 lipca 2021 r. Christoph Hardt / Forum
Do do 156 osób wzrosła liczba ofiar śmiertelnych pośród mieszkańców zachodniej części Niemiec. Policja podała, że rannych jest 670. Trwa szacowanie strat i poszukiwania setek zaginionych.

Zachodnie Niemcy nie przeżywały takiej tragedii jeszcze nigdy. Ogromne ulewy, które przez wiele dni nawiedzały tę część kraju, spowodowały gwałtowne wylania miejscowych rzek i potoków. Najgorsza sytuacja panuje w dwóch krajach związkowych Niemiec: Nadrenii Północnej-Westfalii oraz Nadrenii-Palatynacie. Na wielu obszarach zniszczone jest niemal wszystko – drogi, mosty, wiele domów, sieci energetyczne i telefoniczne, nie kursują pociągi, wielu mieszkańców musiało ratować się ucieczką na dachy swoich domów, skąd ewakuują ich śmigłowce. Z żywiołem walczą strażacy, policja i wojsko. Straty materialne są obecnie nie do oszacowania, wiadomo tylko, że na pewno będą gigantyczne.

Czytaj także: Sami prosimy się o powódź?

Niebezpieczne nawałnice pustoszą Europę

Zdumiewa tak wysoka liczba ofiar. Zastanawiające jest także to, że przecież Niemcy są jednym z najlepiej rozwiniętych państw świata, a mimo to żywioł okazał się dla nich druzgoczący. W Nadrenii-Palatynacie suma opadów w krytycznych dniach, czyli w środę i w czwartek, osiągnęła 140 l na m kw., czyli 140 mm. Dla wyjaśnienia: w naszych warunkach europejskich przyjmuje się, że maksymalna suma opadów nie przekracza raczej 50 mm na godzinę. Jeśli jednak opady trwają wiele godzin, to robi się z tego sto kilkadziesiąt litrów. A nawet jeszcze więcej. Takie nagłe powodzie po wielkich nawałnicach (zwane powodziami błyskawicznymi) są dość częste w rejonach górskich lub wyżynnych z racji tzw. efektu orograficznego. Tereny górskie zwiększają wydajność opadów, zlewnie są nieduże, przez co skraca się czas dopływu wody ze stoków do koryta, do tego występuje duże nachylenie terenu i brak grubych warstw gleby, które mogą wodę pochłaniać. O ile Nadrenia Północna-Westfalia to tereny raczej typowo nizinne, to już Nadrenia-Palatynat lekko nabiera charakteru górskiego. Stąd wylewy rzek i potoków tak gwałtowne. Ponieważ infrastrukturę przeciwpowodziową planuje się inaczej na terenach górskich, a inaczej na terenach nizinnych, prawdopodobnie na części zalanych obszarów zachodnich Niemiec wielu rzek i cieków nie traktowano jako potencjalnie zagrażających. Wydaje się, że tak gwałtowne powodzie najpewniej Niemców zaskoczyły.

Klimat wariuje, żywioł wody zbiera żniwo nie tylko w Niemczech

Ludzie zwykle nie zdają sobie sprawy z tego, jak wielkim żywiołem i zagrożeniem może być woda. Wezbrana rzeka lub potok nie niosą tylko wody, lecz także drzewa, kawałki domów, porwane pojazdy - wszystko. Gdy taka rozpędzona mieszanina dochodzi do mostu, po prostu zatyka go i tworzy się tama. Woda natychmiast zalewa okolice, wdziera się do domów i nawet w domach może okazać się śmiertelną pułapką. Człowiek porwany przez taki żywioł nie ma większych szans na przeżycie. Zostanie strasznie poturbowany i utonie. Przepustowość mostów i wydajność obwałowań ustala się na tzw. wodę stuletnią, czyli na największy opad na sto lat. Żeby to ustalić, bierze się dane z ostatnich 40–50 lat i na ich podstawie tworzy tzw. parametry równania prawdopodobieństwa. To działa, gdy mamy sytuację jednorodną, ale przestaje działać, gdy do całego układu wdziera się niejednorodność. Właśnie tak, jak obecnie w Niemczech.

Takie niejednorodności pojawiają się coraz częściej, ponieważ klimat wariuje, zmienia się radykalnie, dochodzi do zmian adwekcji, czyli poziomych napływów powietrza. W Europie przyzwyczailiśmy się do adwekcji znad Atlantyku. Ale coraz częściej ten kierunek zmienia się i dużo mas przybywa do nas z południa. Tak też było w tym roku, i to już od czerwca. W takiej sytuacji obliczenie wody stuletniej staje się zdecydowanie trudniejsze.

Niestety najpewniej liczba ofiar w Niemczech będzie rosnąć. Setki osób zaginęło, ale należy też liczyć na to, że ponieważ nie działają sieci telefonii komórkowej, część z nich z pewnością w końcu się odnajdzie. Oby jak najwięcej i jak najszybciej.

Czytaj także: Ekstremalne zjawiska pogodowe. Skąd się biorą trąby powietrze i tornada?

Trudna sytuacja w Belgii, polskie dzieci zostały ewakuowane

Podobnie ciężka sytuacja zapanowała w południowej Belgii. Najbardziej ucierpiała Walonia, a zwłaszcza prowincje Liege i Namur. W pewnym momencie mieszkańcom wszystkich domów w Liege leżących blisko rzeki Mozy groziła ewakuacja. Do tej pory w Belgii zginęło 12 osób. Ponad 20 tys. nie ma prądu, zalanych jest wiele dróg, niektóre w ogóle przestały istnieć. Nie kursują pociągi. W miejscowości Complain-La-Tour w Walonii zalany został budynek Polskiej Macierzy Szkolnej, w którym sześćdziesięcioro dzieci z Polski przebywa na wakacjach. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ponieważ budynek jest dość wysoki i wszyscy mogli schronić się na wyższych piętrach. Dzieci i ich opiekunowie zostali ewakuowani.

Czytaj także: Idą burze. Zachowajmy ostrożność, ale bez paniki

Nastał czas wielkich burz, nie jesteśmy już bezpieczni

Nagłych zjawisk pogodowych, które niosą katastrofalne skutki, będzie przybywać. Dzisiejsze burze są już inne niż te sprzed, dajmy na to, 30 lat. Są przede wszystkim potężniejsze. Kiedyś komórki burzowe przemieszczały się pojedynczo lub w małych grupach, dzisiaj coraz częściej zdarza się, że pół Polski jest zajęte wielką superkomórką burzową. I jak pokazuje przypadek Niemiec, nikt nie może czuć się bezpiecznie, zwłaszcza gdy mieszka w sąsiedztwie rzeki lub potoku.

Czytaj także: Co się dzieje z pogodą i czy da się ją przewidzieć?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Czytamy i oceniamy nowego Wiedźmina. A Sapkowski pióra nie odkłada. „Pisanie trwa nieprzerwanie”

Andrzej Sapkowski nie odkładał pióra i po dekadzie wydawniczego milczenia publikuje nową powieść o wiedźminie Geralcie. Zapowiada też, że „Rozdroże kruków” to nie jest jego ostatnie słowo.

Marcin Zwierzchowski
26.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną