Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Nauka

Z wodą to nie przelewki

Sami prosimy się o powódź?

Powódź tysiąclecia w Kłodzku. Powódź tysiąclecia w Kłodzku. Adam Hawałej/CAF / PAP
Ponad 20 lat temu przez ziemię kłodzką przeszła powódź tysiąclecia. Poprzedziły ją rekordowe opady deszczu. Gdyby podobne wystąpiły obecnie, wezbranie wód mogłoby być jeszcze większe. Wszystko przez nadmierną eksploatację gór i – paradoksalnie – działania przeciwpowodziowe.
Torfowisko pod Zieleńcem – naturalny zbiornik retencyjny.Kornelia Głowacka-Wolf/Agencja Gazeta Torfowisko pod Zieleńcem – naturalny zbiornik retencyjny.

Ubiegły rok należał do suchych i deficytowych w wodę, podobnie jak kilka poprzednich lat. Poziom wód był na dramatycznie niskim poziomie, lecz patrząc z wieloletniej perspektywy, ziemia kłodzka należy do terenów o dużym zagrożeniu powodziowym. Była jednym z obszarów najbardziej dotkniętych przez powódź tysiąclecia, która przeszła przez Polskę południowo-zachodnią w 1997 r. Większe powodzie nawiedziły ją jeszcze rok później i w 2009 r. Pomniejsze wylewy rzek i potoków zdarzają się praktycznie każdego roku. Na początku czerwca 2019 r. ucierpiała w ten sposób wieś Domaszków, położona na południu Kotliny Kłodzkiej. Po gwałtownej burzy wystąpił tam z koryta niewinnie wyglądający potok. Skuteczne sposoby ograniczenia rozmiarów wezbrania wód już pod koniec ubiegłego wieku przestały być nowatorskimi koncepcjami ekologów, a stały się elementem wiedzy powszechnej.

– Same środki techniczne nie zapewnią nam bezpieczeństwa przed powodzią. Musimy zaprząc do pomocy cały arsenał środków nietechnicznych, naturalne lasy z powalonymi drzewami i gęstym poszyciem, torfowiska, śródleśne bagna, rozlewiska, oczka wodne oraz szerokie, możliwie najbardziej naturalne, doliny rzek, w których woda będzie mogła swobodnie się rozlewać, nie powodując szkód – mówi dr hab. Krzysztof Świerkosz z Uniwersytetu Wrocławskiego. Generalną zasadą jest zatrzymanie wody tam, gdzie spadnie, a to najefektywniej robi sama natura.

– Musimy przestać niszczyć tamy bobrów, traktując te zwierzęta jako naturalnych sprzymierzeńców w ochronie zasobów wodnych. Nawet zarośnięte brzegi cieków spowalniające odpływ wód są bardzo pomocne. Każdy z tych elementów sam w sobie jest mało znaczący, jednak łączna suma ich oddziaływania będzie zmniejszać odpływ wód w dół rzeki. Jeśli nadal będziemy myśleli kategoriami zabudowy hydrotechnicznej rodem z XIX w.

Polityka 2.2020 (3243) z dnia 07.01.2020; Nauka; s. 56
Oryginalny tytuł tekstu: "Z wodą to nie przelewki"
Reklama