Archiwum Polityki

Brzydkie jest piękne?

„Malarze holenderscy malowali ludzi starych i pokurczonych. Nie ukrywali brzydoty swoich modeli, ale pokazywali ich piękno” – zapewniał Filozof w słynnej scenie filmowego „Rejsu”. Sztuka najnowsza coraz chętniej sięga po ów motyw, ale czy pokazuje piękno?

W 1996 r. powstała „Olimpia”, praca Katarzyny Kozyry, nawiązująca do słynnego obrazu Maneta. Przedstawia samą artystkę upozowaną na modelkę francuskiego malarza. Jest i kot, i ciemnoskóra modelka z kwiatami, i czarna wstążka na szyi. Ale zamiast erotyki, pewności siebie i nuty wyuzdania mamy cierpienie, aseksualność, pozbawioną włosów po chemioterapii głowę.

Rok później Kozyra pokazała „Łaźnię”; instalację wideo będącą zapisem z ukrytej kamery kąpiących się kobiet. Tu także doszukać się można nawiązań do sztuki dawnej. I tym razem jednak ten związek jest przewrotny; zamiast zmysłowości autorka serwuje widzowi dokument o starzeniu się. W obu tych pracach wizerunek kobiety zasadniczo kłóci się z powszechnie przyjętym kanonem piękna, a przy okazji kpi z tradycji sztuki.

W Polsce prace Kozyry z pewnością stanowiły nową jakość, a sądząc po reakcjach odbiorców, była to jakość trudna do przyjęcia. Ale w światowej sztuce ludzkie ciało demistyfikowano już od kilku dziesięcioleci. W ramach akcji artystycznych wiedeńscy akcjoniści kaleczyli się, wymazywali odchodami i krwią, Chris Burden przypalał prądem, a Francuzka Orlan w imię szukania doskonałości masakrowała twarz kolejnymi publicznymi operacjami plastycznymi.

W ostatnich latach tym tropem zaczyna podążać także malarstwo. Oczywiście nigdy nie stroniło ono od wizerunków szpetnych mężczyzn czy nieapetycznych kobiet, ale wszystkie te obrazy mieściły się w granicach tradycyjnej estetyki. Grubasy malowane przez Botero czy jego polskiego odpowiednika Jacka Pałuchę, staruchy Jerzego Dudy-Gracza czy starcy Józefa Panfila budzili co najwyżej niesmak, litość, współczucie lub uśmiech. Choć nie przypominali filmowych gwiazd i modelek na wybiegu, to i nie paraliżowali swą niedoskonałością.

Polityka 16.2004 (2448) z dnia 17.04.2004; Kultura; s. 70
Reklama