Archiwum Polityki

Nie robim, bo się narobim

Wysokie bezrobocie jest faktem niezaprzeczalnym, ale wynika ono nie tylko z deficytu miejsc pracy. Problem tkwi także w mentalności – marazmie, apatii, w braku poczucia odpowiedzialności za własne życie oraz postawie roszczeniowej, jaką przejawia część społeczeństwa. Bezrobotni? Raczej nierobotni.

Właścicielowi daczy na Mazurach pewnego dnia pękła rura i woda zaczęła zalewać świeżo położony parkiet. Pobiegł do pobliskiej wsi, gdzie pod sklepem zwykle można zastać przedstawicieli różnych profesji. Hydraulików było akurat dwóch.

Panowie, chodźcie, pomóżcie, bo mi woda dom zalewa – agitował nerwowo właściciel daczy.
E, nie – brzmiała leniwa odpowiedź sączących owocowe wino hydraulików.
Ale ja dobrze zapłacę – nie ustępował poszkodowany.
Nie, nie robim.
Ale dlaczego?!
Nie robim, bo się ujebiem.

Na wsi bieda aż piszczy, bezrobocie wyższe od średniej krajowej, ale znalezienie ludzi do pracy jest prawdziwą sztuką. Takich obrazków nie brakuje w całej Polsce.

Bliskie spotkania trzeciego stopnia

Fakt, długotrwałe bezrobocie ma destrukcyjne skutki dla psychiki. Rodzi apatię, zabija aktywność i po pewnym czasie ludzie ci już naprawdę do niczego się nie nadają. Nie potrafią i nie chcą pracować – i po części to nie ich wina. Ich aktywność ekonomiczna przekłada się na pożyczanie i starania o zasiłek. „Biedni żyją sobie na obrzeżach Świata Konsumpcji i korzystają zaledwie z odpadów Wielkiego Rynku – pisze Hanna Palska w książce „Bieda i dostatek”. – W długich rozmowach z ubogimi czasownik dostać występuje z dużą częstotliwością. Podobnie w przypadku czasowników wziąć, brać i dawać. Bo też i świat przedstawiony w tych rozmowach jest światem brania i dawania; nie zaś zarabiania, sprzedawania, kupowania”. W socjologii wróciło zapomniane pojęcie „ludzi zbędnych”.

Wydawałoby się, że moment, kiedy na biednej wsi pojawiają się zamożni i przedsiębiorczy ludzie z miasta, którzy planują tu jakieś inwestycje, powinien być okazją, by odbić się od dna.

Polityka 19.2004 (2451) z dnia 08.05.2004; Raport; s. 3
Reklama