Wysokie ceny energii demolują gospodarkę. Polskie firmy cierpią, nawet te duże, sztandarowe. Zmniejszają produkcję, zaczynają redukować załogi, szukają poparcia u polityków. Opisujemy, jak kombinują, żeby przetrwać.
W ostatnich tygodniach media obiegają alarmistyczne informacje z rynku pracy. Zwykle są to komunikaty firm o zamiarze zwolnień grupowych. Mimo to urzędowe dane o bezrobociu, a także statystyki dotyczące zatrudnienia w przedsiębiorstwach pokazują stabilną, dobrą sytuację. To jak to jest z tym kryzysem, jest czy go nie ma?
Inflacja się rozpędza, ponieważ rządzący odpalili wszystkie motory, które ją napędzają. Czy wzrost cen wymknie się spod kontroli?
Bezrobocie rośnie, a bezrobotni odbijają się od drzwi urzędów pracy. Zarejestrować się można zdalnie, ubiegać o dotacje także, ale na własnej skórze przekonałem się, że to droga przez mękę.
Zamiast fali zwolnień mamy efekt rozsmarowanego kryzysu, mówią z optymizmem ekonomiści. Nie jest to optymizm zaraźliwy. Zwłaszcza wśród bezrobotnych.
Pandemia wiele firm postawiła przed wyborem: pracują zdalnie albo wcale. Dla tych, którzy się tego nie nauczą, zabraknie miejsca. Praca zdalna to konieczność, szanse i wyzwania. Widać to w najświeższym raporcie Future Business Institute.
Według GUS w kwietniu sektor przedsiębiorstw zatrudniał o 152,9 tys. osób mniej niż w marcu. To jednak wcale nie znaczy, że tyle osób straciło w poprzednim miesiącu pracę.
Taksówkarze zostają dostawcami, aktorzy kurierami, kucharze ogrodnikami. Jedne branże dziś zwalniają, inne przyjmują.
O wyzwaniach związanych z pomaganiem osobom w kryzysie bezdomności i o tym, czy wirus coś zmieni, rozmawiamy z Adrianą Porowską, prezeską Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej.
Praca to dla Polaków jeden z głównych czynników decydujących o pozycji społecznej. „Kto nie chce pracować, niech też nie je”, można w biblijnym skrócie podsumować przemianę podejścia do pracy. Czy kryzys i strach przed bezrobociem coś zmieni?