Archiwum Polityki

Długów odpuszczenie

W Polsce toczy się dyskusja, czy zezwolić na bankructwa osób fizycznych, zwane także bankructwami konsumenckimi. W Szwecji mija właśnie 10 lat od uchwalenia ustawy przewidującej taką możliwość. Wnioski są zachęcające.

Proces oczyszczania prywatnej osoby z ciążących na niej zobowiązań nazywa się oficjalnie sanacją długów, ale w gruncie rzeczy przypomina on postępowanie upadłościowe, w trakcie którego dłużnik musi spełnić szereg dość uciążliwych warunków, żeby wyjść na zero. Nie wystarczy ogłosić bankructwo, powiedzieć wierzycielom: odczepcie się ode mnie i żyć na kreskę od nowa.

Szwedzkie prawodawstwo kieruje się przesłanką, że człowiek jest istotą słabą, podatną na różne pokusy, którym nie zawsze jest w stanie się oprzeć. Szczególnie dzisiaj, kiedy mamy do czynienia z plastikowym pieniądzem i natarczywą reklamą oferującą pożądane przedmioty „za darmo” lub „prawie za darmo”, wielu konsumentów podpisuje cyrograf, nie licząc się z posiadanymi zasobami lub nie przewidując zmiany warunków przyszłych spłat.

Dlatego ludziom należy pomagać w wyzwoleniu się z pętli zadłużeń, tak jak pomaga się zadłużonym krajom i przedsiębiorcom, niezależnie od przesłanek, jakimi się kierowali w przyjmowaniu zobowiązań.

Sanacja długów jest korzystna także dla wierzycieli

, uważają skandynawscy prawnicy. Wprawdzie nie odzyskają oni wszystkich pieniędzy, ale jakąś ich część, nawet niewielką, będą mogli ponownie wpisać na konto. Odpadną koszty ścigania dłużnika i administrowania trudno spłacalnymi wierzytelnościami. Bankructwa konsumenckie stanowią także przestrogę dla kredytodawców, żeby w przyszłości nie wchodzić w transakcje z osobami, które nie są w pełni wiarygodne finansowo. Jeszcze raz sprawdza się stare powiedzenie, że długi po przekroczeniu ich pewnej masy krytycznej stają się problemem wierzyciela, a nie dłużnika.

Szwedzkie organizacje i instytucje konsumenckie oraz urzędy komornicze zachęcają dłużników, żeby na własną rękę szukali porozumienia z wierzycielami.

Polityka 20.2004 (2452) z dnia 15.05.2004; Świat; s. 64
Reklama