Archiwum Polityki

Plan: Przyrost

W gminie Przykona kobiety za mało rodzą. Wójt postanowił na zachętę płacić matkom za dzieci. Począwszy od stycznia 2004 r., po 600 zł od obywatela. Na miarę gminnych możliwości.

Córka Anny Kulesy już w okresie prenatalnym kosztowała jakieś 650 zł. – Na pierwsze zakupy pojechałam, gdy Michasia w brzuchu nie miała jeszcze sześciu miesięcy – mówi Anna, przykonianka z dziada pradziada, przez rok pracownica apteki przy placu w centrum wsi zwanym Rynkiem. – Kupiłam koszulki, śpiochy, pieluchy i tak poszło 500 zł. W tym samym tygodniu mąż kupił łóżeczko, 150 zł.

Michalinka urodziła się 27 września 2003 r., w trzy dni po terminie, na świeżo odremontowanej porodówce w Turku (nowe kapcie i lepsza pidżama ok. 100 zł, własny odciągacz pokarmu 100 zł, środki opatrunkowe i do przemywania w domu 100 zł, prywatne wizyty u lekarza po 50 zł, prywatne badania 200 zł, gorzałka na pępkowe 500 zł). Zapisali małą w gminie pod numerem 35. Rodzice wyprawili chrzciny (na przyjęcie poszło 1700 zł, do tego koszta złotego medalika, koronkowej narzutki, świecy i ubranka, czyli jakieś 300 zł) i poprawiny (ciasto i pieczyste zostało, więc tyle co na alkohol). Gdy ojciec Michasi pojechał do Turku po wózek, to się okazało, że już sprzedali ten, co go wcześniej upatrzyli (350 zł), wziął więc wygodniejszy (500 zł).

Przez kolejne sześć miesięcy życia Michasia wymieniła kilkanaście par śpiochów (po ok. 20 zł), 2 pary bucików (po 12,50 zł), zużyła 30 pieluch tetrowych (razem 45 zł), 12 opakowań pieluch jednorazowych (po 45 zł paczka), 3 butelki oliwki (po 8 zł), kilkanaście opakowań Vibovitu, herbatek z kopru (100 zł). I tak gromadzone przez sześć lat starań o dziecko oszczędności Kulesów stopniały prawie do zera.

– Akurat u nas było z czego oszczędzać, bo mąż ma świetną pracę w hurtowni, 1700 zł na rękę, a ja w aptece przez rok zarabiałam po 500 zł – mówi Anna Kulesa. – Niechby i wójt coś dołożył.

Polityka 20.2004 (2452) z dnia 15.05.2004; Społeczeństwo; s. 102
Reklama