Archiwum Polityki

Poseł milczek

Ślubuję. Tak mi dopomóż Bóg – to jedyne słowa, które od początku tej kadencji Sejmu padły w sali plenarnej parlamentu z ust Henryka Lewczuka (81 l.), naszego najstarszego posła. Gdyby ich 19 października 2001 r. nie wypowiedział, to nie objąłby mandatu. Lewczuk, który z posłem Janem Olszewskim występuje dziś pod sztandarem ROP (startował z listy LPR), od czasu ślubowania ani razu nie przemówił z sejmowej mównicy, nie złożył ani jednej interpelacji i zapytania, nie wygłosił żadnego oświadczenia. Sejmowi milczkowie swoją małą aktywność podczas obrad plenarnych usprawiedliwiają dużą aktywnością w pracach komisji sejmowych. Lewczuk jest członkiem komisji spraw zagranicznych. Podczas 174 posiedzeń tej komisji poseł odezwał się trzykrotnie: w jednym przypadku zaproponował dopisek do tekstu sejmowej uchwały, w drugim pytał, kto z posłów był na wcześniejszym posiedzeniu podkomisji, w trzecim – przedstawił się fińskim parlamentarzystom. Srodze jednak omyliłby się ten, kto zaliczyłby posła do obiboków. Lewczuk nie opuścił dotąd ani jednego posiedzenia Sejmu i chyba żadnego z głosowań.

Polityka 20.2004 (2452) z dnia 15.05.2004; Fusy plusy i minusy; s. 114
Reklama