Archiwum Polityki

Trzeci set dla Belki?

Na razie Sejm mógł bezkarnie odrzucić kandydaturę Marka Belki, teraz sam będzie musiał wskazać kandydata. Najważniejszy będzie trzeci ruch, kiedy poselska koalicja strachu stanie pod ścianą: albo poparcie dla szefa rządu wskazanego przez prezydenta, albo wybory w pierwszej połowie sierpnia.

Powodzenie misji premiera Belki wydaje się coraz bardziej problematyczne. Za rządem Marka Belki głosowało prawie tylu posłów, co za wyborem Józefa Oleksego na stanowisko marszałka Sejmu. Można więc przyjąć, że takie jest zaplecze polityczne, jakim ten gabinet dysponuje, ale nie musi to być zaplecze trwałe. Gdy spojrzeć na przyczyny porażki w pierwszym podejściu, to wypada wskazać przede wszystkim na wewnętrzne problemy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, które uruchomiły procesy odśrodkowe w ewentualnej koalicji, jaka mogła za tym rządem stanąć, pobudziły ambicje innych ugrupowań i ich liderów, zaostrzyły stanowiska tych, którzy rzeczywiście chcą wcześniejszych wyborów.

Zszywanie Sojuszu

W SLD najpierw podejmowano próby obalenia kandydatury Marka Belki jako zbyt liberalnej i wypromowania na premiera Józefa Oleksego, który miał przydawać społecznej wrażliwości i otwierać drogę do koalicji z PSL. Dla części działaczy Sojuszu jest ona bardzo pożądana, bo zapewnia w miarę bezpieczne trwanie w parlamencie, więc gotowi są dla niej rozdeptać do końca plan Hausnera, wzrost gospodarczy, czy przystać na pomysły ograniczania roli banku centralnego. Wielu działaczom Sojuszu taki program jest zresztą autentycznie bliski, zwłaszcza teraz, gdy narasta powszechna licytacja, jaka formacja wykaże więcej społecznej wrażliwości, co ma być prostą receptą na uniknięcie wyborczego fiaska.

Po zaprzysiężeniu gabinetu, zamiast uspokojenia sytuacji wewnątrz partii i poważnej rozmowy nad strategią na najbliższe tygodnie, mieliśmy kolejną ofensywę – tych, którzy orzekli, że w pierwszym podejściu Belka i tak nie ma szans, a więc trzeba myśleć o nowym kandydacie na drugie rozdanie, parlamentarne. Argumentowali, że Sojusz powinien wziąć w nim udział, bo przecież jest ciągle największą partią, a może nawet zaakceptować ludowego premiera, z którym to pomysłem po kuluarach biega grono działaczy PSL skupionych wokół Janusza Wojciechowskiego.

Polityka 21.2004 (2453) z dnia 22.05.2004; Temat tygodnia; s. 20
Reklama