Archiwum Polityki

Uwaga na chłoniaka

Wszyscy lekarze powinni rutynowo badać pacjentom węzły chłonne. W przeciwnym razie mogą przeoczyć początek choroby nowotworowej.

Ukryty fenomen – tak o chłoniakach wypowiada się dr Janusz Meder, prezes Polskiej Unii Onkologii i przewodniczący Polskiej Grupy Badawczej Chłoniaków. Są to nowotwory wywodzące się z tkanek produkujących limfocyty – komórki układu odporności, które krążąc po całym ciele bronią nas przed infekcjami i szkodliwymi ciałami obcymi (w tym także, o ironio, przed innymi nowotworami). Bywa jednak, że z nie do końca wyjaśnionych przyczyn same ulegają przemianom nowotworowym i jak każdy rak stają się dla organizmu niebezpieczne.

Od dwóch lat weryfikujemy dane na temat częstości występowania chłoniaków, zaintrygowani faktem, że w światowych rejestrach zajmują najczęściej piątą pozycję wśród nowotworów, a u nas ginęły w statystyce – mówi dr Meder. Teraz już jednak wiadomo, że nie odstajemy od świata. Co rok w Polsce odnotowuje się około 6 tys. zachorowań na tzw. chłoniaki nieziarnicze i około 1 tys. na ziarnicę złośliwą, co pozwala je zaliczyć do ścisłej czołówki chorób nowotworowych (po raku płuca, piersi, prostaty i jelita grubego). – Ale najgorsze jeszcze przed nami – przewidują lekarze. Liczba zachorowań wzrasta co rok o 5 proc. Jest to najszybszy – po czerniaku i raku prostaty – przyrost zachorowań. W Wielkiej Brytanii w ostatnim dwudziestoleciu nastąpiło podwojenie liczby nowych rozpoznań tych chorób u młodych ludzi między 20 a 24 rokiem życia. Dlaczego u nas miałoby być inaczej?

Jeśli jest inaczej, to pod względem późnego wykrywania zmian w węzłach chłonnych, w których powstają limfocyty i gdzie niszczone są bakterie płynące z prądem limfy. Pierwszym objawem chłoniaka jest zazwyczaj powiększenie węzła chłonnego, zwykle niebolesne, którego nie da się wytłumaczyć żadnym stanem zapalnym. – U wielu chorych na oczach lekarzy te węzły rosną, a oni zmieniają im tylko antybiotyki – ubolewają eksperci z Polskiej Grupy Badawczej Chłoniaków.

Polityka 21.2004 (2453) z dnia 22.05.2004; Nauka; s. 88
Reklama