Archiwum Polityki

Niespodziewany finał

Bez najdroższego klubu piłkarskiego świata Realu Madryt; bez wielkiego triumfatora ubiegłorocznych rozgrywek – włoskiego Milanu. Bez czołowych drużyn Europy – Manchesteru United, Arsenalu Londyn czy Juventusu Turyn odbędzie się tegoroczny finał Ligi Mistrzów. Zmierzą się w nim zadłużone po uszy francuskie AS Monaco i mistrz Portugalii FC Porto.

To było od lat najbardziej sensacyjne wydanie Ligi Mistrzów, żaden z półfinalistów ubiegłorocznej edycji nie zdołał dojść w tym sezonie do tego etapu; Manchester United po raz pierwszy od 7 lat nie przebił się do czołowej ósemki. Real czy Milan – zwycięzcy z lat poprzednich – jechali na rewanże z przewagą (dwu-, a nawet trzybramkową) gwarantującą awans do kolejnej fazy gier, a tymczasem teoretycznie słabsi lali ich na kwaśne jabłko.

Wśród 32 najlepszych klubowych zespołów Europy znów zabrakło przedstawiciela Polski. Mistrz kraju Wisła Kraków mimo dość korzystnego losowania nie dał rady Anderlechtowi Bruksela i musiał się zadowolić udziałem w rozgrywkach pocieszenia o Puchar UEFA. Przez pewien czas, dzięki kolejnym awansom Groclinu Grodzisk Wlkp., właśnie w Pucharze UEFA, wydawało się, że mamy szanse na to, by w eliminacjach Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie wystawić dwa zespoły, ale ostatecznie zabrakło nam rankingowych punktów i ponownie w kwalifikacjach LM zagra tylko mistrz Polski.

A walczyć jest o co – pieniądze w Lidze Mistrzów są ogromne. Wystarczy wspomnieć, że wpływy tylko z tytułu kontraktów sponsorskich i praw do transmisji telewizyjnych wyniosą w tym sezonie około miliarda euro. Blisko 75 proc. tej sumy podzielą między siebie uczestnicy Champions League. Oczywiście więcej dostaną ci, którzy awansują do finału, niż ci, którzy odpadną w przedbiegach, ale sporo też zależy od siły telewizyjnego rynku danego kraju i atrakcyjności medialnej klubu.

I tak na przykład trzy lata temu, choć w finale LM zagrały Real Madryt i Valencia, to największy zysk – około 30 mln euro – zanotował Bayern Monachium. A rok temu więcej od triumfatora Ligi Mistrzów AC Milan zarobił drugi włoski finalista Juventus Turyn.

Wielkie kluby uważają, że grając częściej, ale tylko między sobą, mogłyby zarabiać znacznie więcej, ale europejska futbolowa centrala, czyli UEFA, upiera się, aby nie zamykać Ligi.

Polityka 21.2004 (2453) z dnia 22.05.2004; Społeczeństwo; s. 104
Reklama