Archiwum Polityki

Wola przemocy

Kiedy Jordańczyk Zarquawi odpiłowuje głowę amerykańskiego cywila, nie dziwimy się już tak bardzo. Oni – barbarzyńcy i fanatycy – są pozbawieni ludzkich uczuć. Po to jednak, by „ich” zbrodnie były oczywiste, my musimy świecić przykładem. Więc jak wytłumaczyć okrucieństwo amerykańskich żołnierzy?

Druga połowa XX stulecia była czasem wielkiej rewindykacji ludzkich praw. Od momentu, kiedy w deklaracji nowojorskiej takie prawa określono, kolejne grupy, narody i plemiona, ba, jednostki, a nawet stany ducha i części ciała zaczęły domagać się prawa do godności, miłości, uznania, posiadania własnego państwa albo reprezentacji w łonie organów przedstawicielskich. Okazało się, że ludzie mają prawo organizować się, jak chcą, ubierać się, jak chcą, kochać się i wiązać ze sobą bez ograniczeń. Czuć i widzieć świat, jak im się żywnie podoba. Wydawałoby się, że już wszystko wolno. Ale tak nie jest. Pewna sfera ludzkiego doświadczenia jest otoczona potężnym tabu, zakazana i potępiana. Nie wolno nienawidzić. Nie wolno znęcać się i pogardzać. Nie wolno sycić się poniżeniem innego. A bez okrucieństwa żyć trudno.

Niektórzy twierdzą, że nasze okrucieństwo jest uzasadnione. Służby specjalne stosują wobec terrorystów tortury, by dowiedzieć się, gdzie ma wybuchnąć bomba, która może zabić kilkadziesiąt osób. Ale to, co stało się w irackim więzieniu – a co niestety dzieje się zapewne również w Afganistanie czy bazie Guantanamo – zaprzecza wszelkiej racjonalności. To była zabawa. Taki sposób na spędzenie czasu, wypłaszanie nudy, która przecież w upale jest szczególnie męcząca. Niepotrzebne okrucieństwo. „Człowiek zadręcza drugiego bez żadnego powodu, tylko dlatego, że dręczenie daje mu rozkosz” – pisał Ryszard Kapuściński. Jak to, bez żadnego powodu?! Przecież dręczenie daje mu rozkosz! Czy może być lepszy, mocniejszy powód, żeby cokolwiek robić? Mocniejszy niż to, że czuje się rozkosz?

We wszystkich kulturach, przez wieki, pogarda wobec tych, którzy są niżej, stanowiła dla wielu podstawowe źródło satysfakcji i radości. Tam gdzie ludzie nie mieli nic, żadnego pocieszenia poza wyobrażonymi hierarchiami, uczucia z nimi związane zastąpić mogły wszystko inne i nadawać ludzkiemu życiu sens.

Polityka 22.2004 (2454) z dnia 29.05.2004; Kraj; s. 34
Reklama