Postępujący paraliż sądów i TK, całkowite ubezwłasnowolnienie i upolitycznienie prokuratury, brak pieniędzy na Krajowy Plan Odbudowy z powodu braku praworządności – to efekty ośmioletnich rządów PiS i przystawek w wymiarze sprawiedliwości.
Równoległe sprawy Kennetha Rotha i dr Hanny Machińskiej przypominają, że uniwersytety powinny być miejscem, gdzie wykuwa się debata publiczna. Bez wolności akademickiej nie może być mowy o wolności słowa i demokracji.
Widać, że przewag przed tegorocznymi wyborami PiS zbudował sobie multum. A w razie przegranej może – śladem Donalda Trumpa – urządzić rebelię pod hasłem „ukradzione wybory”. Władza próbuje też ustawowo zapewniać sobie bezkarność, Zbigniew Ziobro przeprowadza przez Sejm groźne projekty, nieco przygasła za to „gwiazda” Julii Przyłębskiej.
Najwyżej cenimy prawo do życia, wolność osobistą, wolność słowa i prawo własności. Mniej – prawa polityczne.
Czy potrzebujemy prawa do prawdy? Jak wzmocnić ochronę naszych praw w kontekście zmian klimatycznych i technologicznych?
Sądy są pod ciągłą presją i walczą o własną niezależność. Jednak równie ważne są codzienne starania o uznanie społeczne, o szacunek dla stron postępowania, o maksymalne dbanie o poszanowanie praw człowieka. Na przykład praw osób transpłciowych.
Sprawiedliwość opóźniona nie jest żadną sprawiedliwością.
Odcinając się od rosyjskich surowców, Zachód musi ich szukać w innych krajach. Tak się składa, że ropą i gazem obracają dziś brutalne dyktatury systemowo łamiące prawa człowieka. Ale czy ma to jakiekolwiek znaczenie?
Pokazywane w ramach Watch Docs dokumenty nie pudrują rzeczywistości i pokazują ją we wszystkich, także nieprzyjemnych detalach. Wiele z nich przynosi też rodzaj pocieszenia.
Mury nigdy nie były żadnym rozwiązaniem, są obchodzone. To narzędzie polityczne – uważa Agnès Callamard, sekretarzyni generalna Amnesty International, globalnej organizacji chroniącej prawa człowieka.