WAfganistanie poszło stosunkowo gładko, bo – zachowawszy wszelkie proporcje – Afgańczycy uważają USA za swojego sojusznika, który im pomagał w walce w czasie sowietyzacji kraju (1979 – 89). Ponadto obalonego w 2001 r. reżimu talibów na ogół nie akceptowali. Natomiast wojska amerykańskie pełnią w Iraku taką samą rolę, jaką wojska radzieckie pełniły w Afganistanie.
Na Afganistan Bush uderzył z zemsty za ludobójczy atak terrorystów ibn Ladena 11 września 2001 r. Karny atak na talibów i bazy ibn Ladena został przyjęty ze zrozumieniem w całym świecie, nawet w Afganistanie. Swoją flagę rozpostarły nad Afganistanem wojska NATO, w tym niemieckie i polskie, co nie podobało się w niezaangażowanych Indiach, choć głośno nie protestowały. Natomiast atak na Irak (aby zapobiec rzekomej groźbie użycia broni masowej zagłady) został potępiony powszechnie i nawet w krajach, które posłały tam żołnierzy, jak Hiszpania czy Polska, opór społeczny przeciwko tej akcji jest duży.
W Afganistanie cel operacji wojskowej został osiągnięty, choć ibn Ladena nie pochwycono. W Iraku przeciwnie – Saddam Husajn został pojmany, ale ciągle nie wiadomo, jak Bush wyjaśni ostatecznie powody swojej interwencji.
Dla Amerykanów zło ma charakter spersonifikowany, dlatego operacja w Afganistanie nie skończy się, dopóki ibn Laden, który wymknął się z zasadzki w Tora Bora, nie stanie przed sądem. Saddam Husajn już mógłby stanąć przed sądem, ale nie wiadomo gdzie i przed jakim.
Afgańczycy rozumieją, co to zemsta, a ponadto nie mieli pojęcia o nowoczesnych technikach wojny, w której talibowie giną od rakiet, a nie od noża czy kałacha, a napastnikom nic się nie dzieje. Dlatego poddali się wyrokom Allaha wierząc, że tak chciał.
W Iraku, od czasu napaści Saddama na Kuwejt (1990 r.