Archiwum Polityki

Wszystkie barwy szarej strefy

W Niemczech pracuje na czarno 7–9 mln osób, Niemców i cudzoziemców. W czerwcu 2004 r. ma wejść w życie nowe prawo, aby skuteczniej zwalczać szarą strefę. Jednak proponowane rozwiązania wzbudzają wiele negatywnych emocji.

Młode małżeństwo z Hamburga kupiło okazyjnie nieduży dom, który wymagał remontu, przewyższającego znacznie ich finansowe możliwości. Z pomocą pospieszył przyjaciel, który polecił im kompetentnego, godnego zaufania i niedrogiego fachowca. Z jednym tylko zastrzeżeniem: fachowiec był Polakiem i nie miał zezwolenia na pracę.

Już przy pierwszym spotkaniu stało się jasne, że do hamburczyków uśmiechnęło się szczęście. Ten niewiele starszy od nich Polak znał się doskonale na rzemiośle, potrafił doradzić, co i gdzie najkorzystniej kupić, a także zaproponował rozwiązania techniczne podwyższające standard domu. Zorientowali się, że kieruje niezarejestrowanym przedsiębiorstwem budowlanym, a jego pracownicy działają w konspiracji.

Jako legalistów gryzł ich jednak problem natury moralno-prawnej. Mieli oto przystąpić do niedozwolonej transakcji: zatrudnić na czarno grupę cudzoziemców. Bali się denuncjacji ze strony nowych sąsiadów i wścibstwa detektywów urzędu finansowego. Ich obawy okazały się płonne – mieli do czynienia z profesjonalistami w każdym calu: i w wykonywanym fachu, i w ukrywaniu się przed policją urzędu pracy. Po miesiącu było po wszystkim. Remont ukończony, Polacy bogatsi o 15 tys. euro, młoda para zaś – o nowe, niepokojące dla niemieckich urzędów i firm remontowych, doświadczenia.

Polacy okazali się bowiem bezkonkurencyjni

pod każdym względem. Świetnie zorganizowani, pracujący sprawnie i sumiennie, bez wymagań. Hamburska para przeliczyła jeszcze raz koszty. Niemieckiej firmie musieliby zapłacić trzy razy więcej. „To prawda, że można nam zarzucić brak lojalności w stosunku do własnego państwa – przyznali na łamach „Sterna”– ale po prostu nie byłoby nas stać na opłacenie rzemieślników pracujących legalnie”.

Polityka 22.2004 (2454) z dnia 29.05.2004; Świat; s. 58
Reklama