Archiwum Polityki

Choroba szalonych głów

Łatwiej walczyć z groźnymi wirusami niż uprzedzeniami. Opór islamskich duchownych w Nigerii przed szczepieniami może uniemożliwić całkowite wytępienie niektórych śmiertelnych chorób.

Są takie choroby, o których myślimy, że można już o nich zapomnieć. Dżuma, czarna ospa, trąd, syfilis, cholera, polio... Chętnie wydłużamy ten spis zmor, które swego czasu nawiedziły Europę, przetrzebiły ją i odleciały w biedniejsze regiony świata, czyli z naszego punktu widzenia ? donikąd. Mamy w końcu nowe zmartwienia – HIV, chorobę szalonych krów, SARS.

Władze Nigerii przyznały, że w dwóch stanach tego kraju, Anambra i Imo, które już uznano za wolne od polio (porażenia dziecięcego zwanego też chorobą Heinego-Medina), wirus zaatakował ponownie po ponad 5 latach. Władze centralne nie mają złudzeń – wszystkiemu winna jest polityka, a nie brak pieniędzy, gdyż akcję masowych szczepień w tym kraju wspiera nie tylko WHO, ale i państwa wysoko rozwinięte; na przykład Japonia przeznaczyła w tym roku na ten cel 3,3 mln dol. Natomiast islamscy duchowni, którzy praktycznie rządzą w kilku stanach Nigerii, z chorobliwym uprzedzeniem zakazują podawania dzieciom szczepionki jako nieodpowiedniej do spożycia dla ludzi. Ortodoksyjni duchowni mogą sprawić, że cały wcześniejszy wysiłek pójdzie na marne.

21 czerwca 2002 r. Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła Europę regionem wolnym od polio. Jednak już miesiąc później brytyjscy lekarze znaleźli dwudziestokilkuletniego mężczyznę, który jest nosicielem zjadliwego wirusa, mimo że nie ma widocznych objawów polio. Co ciekawe, był on przeciw tej chorobie szczepiony. Do tej pory nie udało się ustalić, czy osłabiony wirus polio obecny w szczepionce mógł w tym przypadku samoczynnie ulec kilku mutacjom prowadzącym do powstania tzw. dzikiego wirusa chorobotwórczego oraz czy jego nosiciel zagraża otoczeniu.

W 99 proc. przypadków człowiek zaszczepiony, który ulegnie zarażeniu, nie choruje, gdyż zarazek pozostaje w jego układzie pokarmowym i nie przenika do krwiobiegu.

Polityka 22.2004 (2454) z dnia 29.05.2004; Nauka; s. 82
Reklama