Archiwum Polityki

Salvadore na placu Konstytucji

Rozmowa z Isabel Allende, przewodniczącą Izby Deputowanych Chile, córką prezydenta Salvadora Allende

Kiedy w 1997 r. obejmowałem stanowisko ambasadora w Chile, miałem złożyć kwiaty na stadionie w Santiago, który był miejscem kaźni podczas dyktatury. Ku mojemu zdumieniu nie znalazłem tam żadnego pomnika ani tablicy pamiątkowej. Nie było nawet pomnika Salvadore Allende, który później jednak stanął. Rozmawiamy w przeddzień 30 rocznicy el golpe – wojskowego zamachu stanu. Czy to prawda, że Chile jest krajem bez pamięci?

To prawda. Początkowo nie było warunków do rozmowy o przeszłości. Transformacja była ograniczona. Pierwszy był prezydent Patricio Aylwin, który powołał komisję prawdy i pojednania (tzw. Komisja Rettiga, 1990). Komisja przygotowała świadectwo na temat wielu śmiertelnych ofiar dyktatury, ale nie na temat osób porwanych, uprowadzonych czy torturowanych. Na cmentarzu komunalnym w Santiago stanął pomnik praw człowieka, kilka lat temu na placu Konstytucji obok pomników prezydentów Alessandriego i Freia stanął pomnik prezydenta Allende. Powoli odzyskujemy tradycje republikańskie. Jak wiadomo, zwycięzców nikt nie sądzi, dlatego prawda o latach 70. nie została jeszcze powiedziana. Ale to konieczne, bo naród bez pamięci nie będzie umiał zbudować przyszłości. Również wymiar sprawiedliwości, aczkolwiek nie uczynił wszystkiego, to jednak wielu funkcjonariuszy wojskowych w służbie czynnej lub w rezerwie zostało osądzonych. W odróżnieniu od Argentyny czy Urugwaju, gdzie ogłoszono amnestię, w Chile 30 lat po zamachu stanu trwają procesy i śledztwa.

Jaki jest dzisiaj status generała Pinocheta, ilu ma zwolenników?

Pinochet pozostaje na wolności. Jest pozbawiony immunitetu, ponieważ uznano, że powinien być sądzony, ale wolał uniknąć procesu, powołując się na demencję starczą. Jego znaczenie jest coraz mniejsze, władze, w tym wojskowe, szanują wyroki sądowe i rządy prawa.

Polityka 37.2003 (2418) z dnia 13.09.2003; Świat; s. 54
Reklama