Archiwum Polityki

Makbeta zjadły myszy

To jest „Stara baśń” jak nowa. Bohdan Stupka, który w „Ogniem i mieczem” grał Chmielnickiego, tutaj jest królem Popielem, przeżywającym dramat na miarę Makbeta, z jędzowatą żoną przy boku. Oboje w finale padną ofiarą plagi myszy. Szekspir by tego nie wymyślił.

Józef Ignacy Kraszewski (1812–1887) zawsze cieszył się opinią największego wyrobnika w panteonie krajowej literatury zabytkowej, co nie jest wcale takim komplementem. Po prostu pisał nieustannie. Trafił nawet do Księgi rekordów Guinnessa jako autor 220 powieści (blisko 500 tomów), nie licząc licznych rozpraw, sztuk teatralnych oraz poezji, nie wspominając o osiągnięciach malarskich i muzycznych.

Może kiedyś powstanie film o Kraszewskim, człowieku swoich czasów? Tymczasem mamy na ekranie „Starą baśn” z dodanym podtytułem: „Gdy słońce było bogiem”. Jerzy Hoffman, rozprawiwszy się z Henrykiem Sienkiewiczem, zainteresował się Matejką naszej literatury.

Szekspir w Kruszwicy

Jerzy Hoffman, reżyser, a także (do spółki z Józefem Henem) autor scenariusza, zapowiadał, że film nie będzie wierną adaptacją powieści i słowa dotrzymał, o czym przekonujemy się już na początku. Kraszewski miał ambicje napisać powieść historyczną, pokazującą naszych przodków zakładających nad Gopłem zręby przyszłego państwa piastowskiego, natomiast film przypomina baśń opowiedzianą w konwencji komiksowej. Już w prologu Jerzy Hoffman własnym głosem informuje, iż rzecz dzieje się „dawno, dawno temu”, kiedy nad Wisłą żyli Wiślanie, nad Bugiem Bużanie, a nad Gopłem Goplanie, którymi władał okrutny książę Popiel, „którego zjadły myszy”. Tenże Popiel, odtwarzany przez Ukraińca Stupkę, pokazuje się zaraz w pierwszej scenie w chramie Świętowita, do którego udał się, aby poznać przyszłość. Postękująca wróżka nie ma jednak dla niego najlepszych wiadomości, majaczy coś o krwi i dymie, a na koniec straszy myszami. Nic dziwnego, że władyka się denerwuje, zapominając w swej pysze, iż denerwuje bóstwa, które jeszcze się z nim porachują.

Jest to aluzja do szekspirowskiego prologu z „Makbeta” (sparodiowanego zresztą przez Słowackiego w „Kordianie”).

Polityka 38.2003 (2419) z dnia 20.09.2003; Kultura; s. 62
Reklama